Lepiej mnożyć niż dzielić

Od kilku dni można w różnych miejscach przeczytać informacje na temat majątku Polaków, które Credit Suisse oszacował na 20,8 tysiąca dolarów per capita. 8 razy mniej niż w Niemczech i 11 razy mniej niż we Francji, tyle samo co w Chorwacji i na Słowacji.

Publikacja: 12.07.2014 14:24

Lepiej mnożyć niż dzielić

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Wprawdzie raport szwajcarski bank opublikował bodaj w październiku ub. roku, ale mniejsza z tym, ważne, co zawiera. Otóż CS policzył zarówno aktywa finansowe netto (aktywa minus zobowiązania kredytowe) jak i niefinansowe – wartość domów, ziemi i mieszkań. Nie jest do końca jasne, czy uwzględniono wartość prywatnych przedsiębiorstw nie notowanych na giełdzie i majątek ruchomy. Metodologia Credit Suisse nie jest bowiem do końca jasna. Ponieważ jednak podstawą obliczeń dla wielu krajów był bilans gospodarstw domowych (household balance sheet), a ten, na przykład w USA, uwzględnia wartość nienotowanych firm prywatnych - stanowią tam ok. 10 procent całości aktywów – to wydaje się, że tak, ale głowy nie dam.

Credit Suisse pisze, że w przypadku Polski wykorzystywał dane NBP i OECD, ale nic ponadto nie wiemy. W szczególności nie wiemy skąd i jakie brano ceny ziemi, domów, mieszkań oraz czy uwzględniano wartość firm prywatnych, jednoosobowych działalności etc . Na kartce, bez szczegółowych poszukiwań w źródłach, próbowałem oszacować „po swojemu" majątek prywatny uwzględniając wartość firm i majątek ruchomy i uzyskałem nieco wyższy wynik - w pobliżu 28-30 tysięcy dolarów na głowę. Niewiele to zmienia w ogólnym obrazie sytuacji. Jak by nie liczyć, okazuje się, że prywatny majątek zgromadzony przez Polaków ma wartość mniej więcej półtora do dwóch razy większą niż roczny produkt krajowy. W krajach wysokorozwiniętych jest to na ogół 3 - 5 krotność.

Warto zatem zastanowić się, co można zrobić, by wartość zakumulowanego majątku była większa.

Po pierwsze – więcej oszczędzać. To oczywiste, poprawa znalazłaby natychmiast odzwierciedlenie w finansowej części bilansu aktywów. Warto jednak zauważyć, że w następnym raporcie najprawdopodobniej majątek Polaków będzie istotnie niższy. O ile bowiem oszczędności zgromadzone w OFE były zapewne do niego wliczone, to teraz skonfiskowane obligacje znikną z bilansów, a nie jest też pewne, co się będzie działo z pozostałymi oszczędnościami (akcje i inne papiery) przeniesionymi do ZUS.

W państwie, w którym tak łatwo następuje wywłaszczenie z oszczędności emerytalnych albo wypędzenie z ziemi - kto pamięta o „dobrowolnym" odebraniu dzierżawcom części gruntów kilka lat temu ? – a rzekomo bezpieczne zapisy o korzystnej waloryzacji w ZUS wkrótce będą zmienione dzięki zmianom w konstytucji, otóż w takim państwie oficjalne zachęty do oszczędzania są delikatnie mówiąc mało przekonujące.

Zamożność obywateli można by dość szybko podwyższyć dzięki nierynkowej, nieekwiwalentnej prywatyzacji majątku państwowego, na przykład przez sprzedaż ziemi z dyskontem, czy akcji po atrakcyjnych cenach w ofertach publicznych. Ale na to oczywiście nie można liczyć.

Trzeci sposób, to takie prowadzenie wiarygodnej polityki gospodarczej, by wzmocnić złotego, który w oczywisty sposób jest niedowartościowany, o czym świetnie wiemy z parytetu siły nabywczej, czy patrząc na ankiety, jaki kurs jest opłacalny dla eksporterów. Wymiar dolarowy majątku uległby wówczas zwiększeniu, choć nie przybyłoby go w złotówkach. Uległby, ale nie ulegnie, jakoś wydaje się, że prawie wszyscy są zadowoleni, że złoty jest słaby, choć pojąć dlaczego jest trudno.

Także zmiany w polityce gospodarczej prowadzące do większego poczucia bezpieczeństwa, napływu kapitału, poprawy sytuacji na giełdzie, rynkowej a nie rządowej alokacji zasobów, wzrostu cen nieruchomości itd – to wszystko także podwyższyłoby zasoby majątku Polaków.

I wreszcie ostatni sposób – związany z poprzednim: wyższe tempo wzrostu gospodarczego. Proszę się nie śmiać, to taki nieco staromodny sposób tworzenia dobrobytu. Niestety, politycy raczej wolą się zajmować dzieleniem niż mnożeniem majątku (poza własnym).

Wprawdzie raport szwajcarski bank opublikował bodaj w październiku ub. roku, ale mniejsza z tym, ważne, co zawiera. Otóż CS policzył zarówno aktywa finansowe netto (aktywa minus zobowiązania kredytowe) jak i niefinansowe – wartość domów, ziemi i mieszkań. Nie jest do końca jasne, czy uwzględniono wartość prywatnych przedsiębiorstw nie notowanych na giełdzie i majątek ruchomy. Metodologia Credit Suisse nie jest bowiem do końca jasna. Ponieważ jednak podstawą obliczeń dla wielu krajów był bilans gospodarstw domowych (household balance sheet), a ten, na przykład w USA, uwzględnia wartość nienotowanych firm prywatnych - stanowią tam ok. 10 procent całości aktywów – to wydaje się, że tak, ale głowy nie dam.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację