Reklama

Miara wzrostu dobrobytu

Przed 1989 rokiem nie było w Polsce żadnych cmentarzysk samochodów. One pojawiły się dopiero w III RP - mówi Andrzej Sadowski, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha

Publikacja: 15.07.2014 01:59

Miara wzrostu dobrobytu

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Rz: Polacy przestali naprawiać zepsuty sprzęt. Co roku z rynku znika mnóstwo serwisów sprzętu elektronicznego, zakładów zegarmistrzowskich, szewskich czy punktów naprawy mebli.

Andrzej Sadowski:

To miara wzrostu dobrobytu i dostępności dóbr. W czasach PRL wszystko to, co udało nam się wystać w kolejkach, naprawialiśmy aż do granic eksploatacji. Stąd przed 1989 rokiem nie było w Polsce żadnych cmentarzysk samochodów. One pojawiły się dopiero w III RP. Dziś nie musimy niczego eksploatować do końca. Co jakiś czas kupujemy urządzenia nowszej generacji, bo po prostu nas na to stać. Ponadto duża konkurencja na rynku powoduje, że zakup nowego sprzętu jest czasami bardziej opłacalny niż naprawa starego modelu.

A może dzisiejszy sprzęt masowej produkcji jest gorszej jakości i po prostu szybciej się psuje?

Pewnie tak. Dawniej sprzęt naprawdę służył latami, nawet bez napraw. Dzisiejsze masowe produkty rzeczywiście tworzone są na określony czas eksploatacji, a później po prostu przestają działać. Jednak tam, gdzie działa wolny rynek, przy każdej wymianie sprzętu dostajemy coraz lepszy model za coraz mniejsze pieniądze. Sprzęt ten ma więcej funkcji i lepiej rozwiązuje stawiane przed nim zadania. Oczywiście, o ile potrzebujemy z tych nowych funkcji korzystać.

Reklama
Reklama

Niektórzy twierdzą, że gdybyśmy przestali tak często wymieniać różne urządzenia, producentom nie opłacałoby się rozwijanie nowych technologii.

Nie kupujemy wyłącznie gadżetów. Chcemy posiadać urządzenia, które lepiej piorą czy są bardziej energooszczędne. Zwróćmy uwagę, że koszty energii naprawdę zaczynają zajmować coraz bardziej znaczącą pozycję w naszych rachunkach domowych. Zatem kupujemy coś, co podnosi nasz komfort życia, a zarazem gwarantuje niższe koszty eksploatacji.

Na rynku jednak brakuje wyboru między masowymi produktami o krótkiej żywotności a droższymi, ale bardziej trwałymi sprzętami.

Jeśli rzeczywiście jest taka potrzeba rynkowa, to być może pojawią się firmy, które będą chciały ją zaspokoić. Może zrobią to amerykańscy producenci. Pamiętajmy, że właśnie negocjowana jest umowa o wolnym handlu między UE a USA. Może się okazać, że amerykańskie produkty będą bardziej konkurencyjne od europejskich. Z pewnością będą bardziej konkurencyjne pod względem ceny, jednak rynek amerykański jest bardzo zróżnicowany i prawdopodobnie jest tam wielu producentów zaspokajających potrzeby tych, którzy mają większe wymagania odnośnie do trwałości rozmaitych urządzeń.

Rz: Polacy przestali naprawiać zepsuty sprzęt. Co roku z rynku znika mnóstwo serwisów sprzętu elektronicznego, zakładów zegarmistrzowskich, szewskich czy punktów naprawy mebli.

Andrzej Sadowski:

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Ekspert: Zabranie 800+ Ukraińcom to zła wiadomość także dla polskich pracowników
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Trudne czasy dla ministra finansów
Opinie Ekonomiczne
Diabelski dylemat: większe zadłużenie, czy wyższe podatki. Populizm w Polsce ma się dobrze
Opinie Ekonomiczne
Katarzyna Kucharczyk: Sztuczna inteligencja jest jak śrubokręt
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: PiS wiele nie ugra na „aferze KPO”. Nie nadaje się na ośmiorniczki
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama