W ostatnich trzech latach, aż do maja 2014 r., utrzymywały się względnie stabilne ceny ropy naftowej. Także jej podaż na rynku światowym była mniej więcej na stałym poziomie. Obecnie, po zajęciu w czerwcu przez fundamentalistów islamskich części terytorium Syrii i północnego Iraku, gdzie w okolicach miasta Kirkuk znajdują się pola naftowe, z których można wydobywać ok. 300 tys. baryłek ropy naftowej dziennie, nasilają się obawy, że może dojść do destabilizacji światowego rynku ropy naftowej i wzrostu jej ceny nawet do poziomu 140 dolarów za 1 baryłkę.
Obawy te są nieuzasadnione, biorąc pod uwagę fakt, że największe pola naftowe znajdują się na południu Iraku, czyli poza zasięgiem fundamentalistów islamskich dążących do utworzenia z części terytorium Syrii i Iraku (a w dalszej perspektywie także z części Turcji) własnego państwa – kalifatu. Warto przypomnieć, że udział Iraku w światowej podaży ropy naftowej nie przekracza od paru lat 4 proc. i przed zajęciem północnej części tego kraju produkował 3,45 mln baryłek ropy dziennie, z czego ok. 2,7 mln baryłek eksportował.
Niestabilnie ?i niespokojnie
Zajęcie części północnego Iraku zamieszkanego w przeważającej mierze przez Kurdów pozbawiło Irak tylko ok. 340–400 tys. baryłek ropy naftowej dziennie. Taki stosunkowo niewielki w porównaniu ze światową podażą spadek produkcji ropy w tym kraju nie może wywrzeć znaczącego wpływu na jej cenę. Nie należy więc wyolbrzymiać zajęcia części północnego Iraku przez fundamentalistów islamskich i wyprowadzać z tego faktu wniosku o nadchodzącym kolejnym światowym kryzysie naftowym.
Irak bowiem od dawna, tj. od 2003 r., nie liczy się jako znaczący producent i eksporter ropy naftowej. Po wojnie z USA w 2003 r. amerykańscy eksperci przewidywali, że kraj dosyć szybko zwiększy wydobycie z ?3 mln baryłek dziennie do ok. 6 mln baryłek w 2010 r. i 8 mln baryłek w 2020 r. Tak się jednak nie stało, gdyż z tego politycznie niestabilnego i skorumpowanego państwa wycofały się największe zachodnie koncerny naftowe. Ze zrozumiałych względów nie chcą one inwestować swoich kapitałów w kraju, w którym nie ma perspektyw na przyzwoite zyski, natomiast jest bardzo duże prawdopodobieństwo poniesienia strat.
Irakowi nie pomogły też inwestycje chińskich koncernów naftowych, które zainwestowały w tym kraju aż 26 proc. ogółu swoich środków przeznaczonych na zapewnienie stabilnych dostaw ropy do Państwa Środka. Inwestycje te nie przyczyniły się także do zwiększenia wydobycia i obecnie Irak produkuje tyle samo ropy ile w 2003 r.