Jestem realistą. Zdaję sobie sprawę z tego, że nowy rząd ma przed sobą za mało czasu na to, by zrealizować wielkie plany modernizacyjne. Powinien jednak dokończyć to, co pilnego dokończenia wymaga, oraz zainicjować kilka ważnych dla Polaków projektów.
Nie wierzę w plotki mówiące o tym, że pani premier pragnie wykorzystać najbliższy rok do przeprowadzenia udanej dla swojej formacji kampanii wyborczej. Że jej rząd będzie „rozdawał pieniądze", ponad racjonalną miarę zadłużał państwo oraz przedkładał doraźne cele socjalne nad długofalowy rozwój gospodarczy. Nie wierzę w to – bo po prostu nie dopuszczam takiej myśli, by jakikolwiek polski rząd mógł być tak nieodpowiedzialny.
Skoro jednak rząd Ewy Kopacz nie ma możliwości dokonania dziejowych zmian, to – jako lider największej polskiej organizacji skupiającej firmy dające pracę 10 mln obywateli – apeluję, by skoncentrował się na kilku istotnych zadaniach. Zarówno tych, których realizację trzeba szybko dokończyć, jak i tych, które należy podjąć, zostawiając do sfinalizowania kolejnym rządom.
Ważnym zadaniem jest ustabilizowanie i uproszczenie otoczenia prawnego gospodarki
Pierwszą pozycją na liście priorytetów powinna stać się szybka modernizacja sieci kolejowych oraz kontynuacja rozbudowy dróg i budowy autostrad. Zakres prac remontowych na kolei jest bezprecedensowy – tak samo jak bezprecedensowa była skala zaniedbań. Szybkie dokończenie modernizacji najważniejszych magistrali nie tylko przyniesie ulgę pasażerom, ale też pozwoli kolei odzyskać konkurencyjność w rynkowej batalii z autami i autobusami. Niestety, wiele kolejowych projektów inwestycyjnych prowadzi się za wolno, a kilka kluczowych – np. Łódź–Warszawa – jest już znacząco przeterminowanych. Jeśli chodzi o autostrady, to proponuję odejście od myślenia w rodzaju: „gdzie są bramki, tam są korki".