Targi to najlepszy barometr

U nas widać, że Polacy wsiadają na rowery, a budowa autostrad przyhamuje w oczekiwaniu na nowe fundusze z UE – mówi Andrzej Mochoń, prezes Targów Kielce.

Publikacja: 16.10.2014 04:43

Targi to najlepszy barometr

Foto: materiały prasowe

Rz: Oprócz bardzo prestiżowych targów obronnych czy transportowych organizujecie również wystawę psów czy imprezy poświęcone modzie ślubnej. Na tym polega teraz biznes targowy, żeby brać wszystko?

Andrzej Mochoń:

Nie. To jest kwestia naszej strategii. 20 lat temu zdecydowaliśmy się na organizowanie targów nie wielobranżowych, ale specjalistycznych. Taki trend jest zresztą od 20–30 lat doskonale widoczny na świecie. Kiedyś targi w Poznaniu dzieliły się na wiosenne i jesienne. Żadnej specjalizacji nie było. Tymczasem w Kielcach wkrótce odbędzie się chociażby kolejna edycja targów windziarskich, czyli wydawałoby się bardzo hermetycznych. A jednak przyjedzie sporo – ponad 100 – wystawców. Natomiast targi ślubne i wystawa psów to ukłon w stronę kielczan, gdyż większość naszych 60–70 organizowanych w ciągu roku imprez jest adresowanych do biznesu, a nie do mieszkańców miasta.

Ludzie mają do dyspozycji najnowocześniejsze techniki komunikacji. Po co chcą się spotykać na targach? Na czym polega ten fenomen?

Polega na tym samym, na czym polega fenomen kawiarni. Przecież teoretycznie każdy mógłby włączyć sobie w domu Skype'a i porozmawiać. Po co chodzić do kawiarni? A jednak ludzie wolą się spotykać. Targi to w tej chwili tzw. przemysł spotkań. Tu chodzi o zawieranie kontraktów, ale także o pozyskiwanie i pielęgnowanie kontaktów. Spotkanie twarzą w twarz pozostaje elementarną potrzeba człowieka. Dlatego targi mają przyszłość.

Jak to pielęgnowanie kontaktów przekłada się na pieniądze? Na jakich targach zarabiacie najwięcej?

Na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego (MSPO) – chociaż te targi jako impreza zwiększonego ryzyka pociągają za sobą wyższe koszty. Tutaj zarabiamy przede wszystkim na wystawcach, większość targów obronnych na świecie ogranicza udział publiczności z zewnątrz. Natomiast największą pod względem powierzchni imprezą w Kielcach jest Agrotech, targi rolne poświęcone maszynom rolniczym.

Jaka jest koniunktura w pańskiej branży?

W świecie – rosnąca. Najszybciej rozwija się rynek w Azji. Nie tylko w Chinach, ale również w Indiach, Malezji czy Tajlandii oraz Korei. Dobrą koniunkturę widać w Stanach, rośnie w Rosji. Niestety, rynek wschodnioeuropejski jest w kryzysie. Jeszcze pięć lat temu targi poznańskie były ośrodkiem numer dwa w naszej części Europy, my – ośrodkiem numer pięć. Teraz numer jeden to Poznań, numer dwa to Kielce. Wyprzedziliśmy Brno, Pragę, Budapeszt, Bukareszt, Sofię...

Z czego to wynika?

Przyczyna makroekonomiczna to po prostu dobry stan polskiej gospodarki, która nigdy nie znalazła się w recesji. Poza tym w Polsce jest chyba jednak więcej optymizmu gospodarczego niż gdzie indziej. No i z moich obserwacji wynika, że Poznań i Kielce są lepiej zarządzane od konkurencji. W mało której dziedzinie Polska jest numerem jeden tak jak w targach.

Jaki jest wynik finansowy Targów Kielce?

Od wielu lat przynosimy zysk rzędu kilku milionów złotych, który jest inwestowany w infrastrukturę. Spłacamy kredyt w wysokości 42 mln zł. Pieniądze z kredytu przeznaczyliśmy na rozwój terenów targowych – dwie nowe hale, wielopoziomowy parking, nowy terminal wejściowy, centrum kongresowe i biurowiec. No i uporządkowanie całego terenu zewnętrznego.

Czy poziom infrastruktury w Kielcach nie ogranicza rozwoju targów? Brakuje tu chociażby lotniska.

Za trzy lata będziemy mieli drogę ekspresową do Warszawy. Przejazd do Kielc z Okęcia będzie trwał godzinę i 20 minut. To już jest czas powszechnie na świecie akceptowany. Hotele? Kiedy 23 lata temu targi zaczynały działalność, było ich pięć. W tej chwili mamy podpisane umowy z 68 hotelami w Kielcach i najbliższym otoczeniu miasta. Mamy więcej łóżek niż np. Łódź ?czy Katowice.

Zapełnionych łóżek? Ilu gości odwiedza wasze targi?

Nasze sztandarowe targi obronne odwiedziło prawie 14 tys. osób. Do tego trzeba doliczyć 2–3 tys. osób zaangażowanych po stronie wystawcy, obsługujących stoiska. Takie stoiska, te same zresztą co na targach w Londynie czy Paryżu, są budowane nawet przez dwa tygodnie. Ale rekordzistą są targi rolne, które odwiedza ponad 60 tys. osób w ciągu trzech dni.

Czym będziecie przyciągać kolejnych gości? Jakie szykujecie nowości?

Nie mogę niestety ujawniać szczegółów. Powiem tylko, ze w przyszłym roku istotną nowością będzie na przykład światowy kongres i targi branży bezpieczeństwa chemicznego.

Jak wygląda zainteresowanie poszczególnymi branżami? Które przeżywają targowy boom, które się zwijają?

Ktoś powiedział, że targi są najlepszym barometrem gospodarki. Po targach rowerowych widać, że Polacy wsiadają na rowery. Idą świetnie. Natomiast np. na Targach Autostrada widzieliśmy znaczące przyhamowanie sektora, co wynika przede wszystkim z przerwy w finansowaniu z Unii.

—rozmawiał Marcin Piasecki

CV

Andrzej Mochoń jest prezesem Targów Kielce od 2006 r. (wcześniej był nim też w latach 1996–1997). Jest doktorem geologii, wiceprzewodniczącym Konwentu Politechniki Świętokrzyskiej, współzałożycielem pierwszej prywatnej uczelni wyższej w Kielcach, twórcą Geoparku Kielce – instytucji promującej walory geologiczne miasta.

Rz: Oprócz bardzo prestiżowych targów obronnych czy transportowych organizujecie również wystawę psów czy imprezy poświęcone modzie ślubnej. Na tym polega teraz biznes targowy, żeby brać wszystko?

Andrzej Mochoń:

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Jak skrócić tydzień pracy w Polsce
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej