Nie jest tajemnicą, że polscy producenci dzięki produktom w dobrych cenach stali się potężnym graczem na tamtejszym rynku. Trudno się też dziwić, że czeskim firmom taka sytuacja nie do końca się podoba, ale skoro wszyscy chcemy korzystać z dobrodziejstw wspólnego rynku, trzeba też zaakceptować jego mniej korzystne strony.
Czechy walczą z polską żywnością
Z tym najwidoczniej mają problem, ponieważ tamtejsi producenci ewidentnie chwytają się czarnego PR. Do walki z polską żywnością zaprzęgnięto także tabloidy czego jak wiadomo nie robi się dla podniesienia poziomu debaty, a jedynie wywołania skrajnych emocji. Czesi podobnych metod chwytają się już nie pierwszy raz – póki co kampania nie przynosi spodziewanych rezultatów, a eksport żywności z Polski na tamten rynek nadal rośnie.
Jednak konsumenci którzy po raz kolejny usłyszą, że polska żywność jest szkodliwa dla zdrowia, mogą faktycznie przestać ją kupować. Podobne bzdury opowiadają oczywiście politycy i to wysokiego szczebla od których nikt nie oczekuje przesadnej inteligencji, ale nawet głupota opowiadana raz po raz zaczyna być traktowana jak prawda.
Co w tej sytuacji niepokoi najbardziej to reakcja, a w zasadzie jej brak, ze strony Komisji Europejskiej. Brukselski super-rząd, wydający miliony na przeglądy i monitoringi prasy czy innych mediów twierdzi, że takie sygnały do niego nie dotarły. Czy gdyby swoje mądrości czescy politycy wygłosili pod siedzibą KE wtedy miałaby podstawę, aby jakkolwiek zareagować?