„Jeżeli Polska chce być poważana na arenie europejskiej, to musi nauczyć się szanować wszystkich inwestorów. Nie możemy zgodzić się na preferencyjne traktowanie firm kontrolowanych przez polski Skarb Państwa " – powiedział pan prezes Jeffcock w rozmowie z ISBnews.
Ministerstwo uzasadniło decyzję tym, że propozycja KGHM w największym stopniu spełnia kryteria koncesyjne „z uwagi na zaplanowany najszerszy zakres prac geologicznych w porównaniu z wnioskami konkurencyjnymi". Tymczasem, zdaniem DEP, kryterium szerokości zakresu badań nie było podnoszone przez resort na początku procesu koncesyjnego, pojawiło się dopiero w uzasadnieniu decyzji. Nadto, swój wniosek DEP złożyła jeszcze w 2012, widać zorganizowanie kontroferty KGHM zabrało ministrom trochę czasu.
Pan Jeffcock przesadza. Powinien raczej się cieszyć, że premier nie napuścił na nich ABW. Tak jak w innym przypadku, kiedy pewna kanadyjska firma dostała koncesję na poszukiwanie miedzi i srebra w woj. zielonogórskim. Wtedy Donald Tusk osobiście zaangażował się w sprawę, wezwał ABW na pomoc i już firma tej koncesji nie ma. Tym razem ministerstwo środowiska uzasadniło zmianę decyzji tym, że wcześniej nie podało, według jakich kryteriów będą porównywane oferty, co jest dość kuriozalnym donosem na samego siebie.
„Ross Beaty, założyciel, współwłaściciel i prezes Lumina Copper, na spotkaniu w Zielonej Górze opowiadał o przyjęciu, jakie zgotowali mu KGHM i polski rząd. Nie miało to nic wspólnego z polską gościnnością: plotki, podsłuchy, przeszukania, ABW" - pisze tamtejszy dziennikarz. Z kolei Reutersowi pan Beatty powiedział, że podobne doświadczenia miał tylko w Rosji i powiedział sobie, że nigdy tam już nie zainwestuje. Teraz zaczyna mieć podobne odczucia w Polsce.
Ale prezesi KGHM mogą spać spokojnie, Kanada jest cywilizowanym krajem i nikt tam nie będzie odkręcał inwestycji KGHM w kanadyjską firmę Quadra i jej kopalnię Sierra Gorda w Chile.