Czytaliśmy tekst Janusza Jankowiaka („Dziwne straszenie stopami", „Rzeczposspolita" z 17 lutego) z narastającym smutkiem. Spodziewaliśmy się, że wskaże on słabości w naszej argumentacji, kwestionującej zagrożenia dla polskiej gospodarki ze strony deflacji. Zamiast tego, dowiedzieliśmy się o „rozbawieniu" naszego polemisty, według którego nasz tekst („To nie deflacja jest zagrożeniem", „Rzeczpospolita" z 15 lutego) to „kulawiec", a wniosków jakoby z niego płynących „nie sposób rozpatrywać inaczej niż w kategoriach dowcipu".
Prawdziwy mandat RPP
Nasz polemista nie rozprawił się z naszym artykułem, a z tym, czego nasz tekst w ogóle nie dotyczył, tj. z rzekomo zawartym w nim bilansem ryzyka dla inflacji. Niemniej, wywołani zdecydowaliśmy się odpowiedzieć. Poniżej odnosimy się do tych twierdzeń naszego polemisty, które oględnie mówiąc budzą nasze największe wątpliwości.
Wbrew temu, co twierdzi Janusz Jankowiak, mandat RPP nie „opiewa na wypełnianie celu inflacyjnego (2,5 proc.) na zasadzie on-going, czyli ciągłej". Podstawowym zadaniem Rady jest zapewnienie stabilności cen. Przez stabilność cen rozumie się taką ich dynamikę, która nie wywiera negatywnego wpływu na decyzje podejmowane przez uczestników życia gospodarczego, w tym dotyczące inwestycji i oszczędzania.
Dotychczas nie widać śladu negatywnego wpływu deflacji w Polsce na te decyzje. Jedynie niewielkie wahania inflacji po wyłączeniu cen energii i żywności, na które zwraca uwagę nasz polemista, są tego dodatkowym, choć oczywiście niedoskonałym sygnałem. Dynamika cen na poziomie „-1,8 proc.", którą podobno „niebawem będziemy mieli", nie jest lepsza niż „+1,5 proc.". Wbrew sugestiom naszego polemisty, nigdy nie sformułowaliśmy przeciwnej oceny.
Choć chcielibyśmy zawsze widzieć inflację w celu, to wiemy, że bank centralny nie powinien ani nawet nie jest w stanie przeciwdziałać każdemu wstrząsowi, który ją wypycha poza przedział odchyleń od celu. Ograniczona zdolność banku centralnego do oddziaływania na dynamikę cen bierze się chociażby z opóźnień występujących między jego decyzjami odnośnie do stóp procentowych a uwidocznieniem się skutków zmian stóp w gospodarce.