Życie na folwarku

Państwo od lat traktuje spółki energetyczne jak własny folwark. Ale przecież to, że jest ich właścicielem, nie zwalnia wcale z dbania o ich wyniki, efektywność czy choćby o uczciwość wobec obywateli.

Publikacja: 23.06.2015 22:00

Życie na folwarku

Foto: Waldemar Kompała

W końcu to oni są współwłaścicielami tego majątku. Państwo nim tylko zarządza.

Tymczasem, gdy okazuje się, że kłopotów górnictwa nie uda się rozwiązać bez wysokich kosztów społecznych (czytaj: masowych protestów), rząd wycofuje się z planów jego reformy, a żeby kopalnie przeżyły, od stycznia zastanawia się, jak je zintegrować z energetyką. Problemu to nie rozwiązuje, pomaga za to ukryć nierentowne kopalnie w wynikach dużych koncernów. I choć wydaje się, że z tego projektu niewiele pozostało (choć nigdy nic nie wiadomo), pokazuje to sposób myślenia państwa o energetyce.

Ale to tylko jeden z wielu przykładów. Niemal w każdą prywatyzację energetyki w tym wieku zaangażowane były OFE. Urzędnicy resortu skarbu nakłaniali je, by zainwestowały w nie pieniądze obywateli (tak, wciąż uważam, że to oszczędności emerytalne obywateli). OFE były więc mocno aktywne przy debiutach giełdowych (i później) PGE czy Energi. Dzięki nim emisje się powiodły, rządy mogły odtrąbić prywatyzacyjne sukcesy, a OFE przyniosły zyski (przez chwilę) przyszłym emerytom.

Gdy jednak się okazało, że z finansami publicznymi jest niewesoło, rząd praktycznie rozmontował OFE, zmuszając je do pozbycia się części aktywów, by odpowiednie środki trafiły do ZUS.

W efekcie pieniądze emerytów najpierw trafiły do państwa przy okazji prywatyzacji, a później ponownie zasiliły sferę finansów publicznych. Trudno tu mówić o uczciwym traktowaniu inwestorów, czyli w tym wypadku obywateli.

Państwu najbardziej powinno zależeć na konkurencyjności gospodarki. A ta w dużej mierze zależy od cen energii. Bo niestety wciąż jesteśmy krajem, który rywalizuje nie innowacjami, ale niskimi kosztami. Ukrywanie w aktywach firm energetycznych kopalń raczej w tym nie pomoże.

W końcu to oni są współwłaścicielami tego majątku. Państwo nim tylko zarządza.

Tymczasem, gdy okazuje się, że kłopotów górnictwa nie uda się rozwiązać bez wysokich kosztów społecznych (czytaj: masowych protestów), rząd wycofuje się z planów jego reformy, a żeby kopalnie przeżyły, od stycznia zastanawia się, jak je zintegrować z energetyką. Problemu to nie rozwiązuje, pomaga za to ukryć nierentowne kopalnie w wynikach dużych koncernów. I choć wydaje się, że z tego projektu niewiele pozostało (choć nigdy nic nie wiadomo), pokazuje to sposób myślenia państwa o energetyce.

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: To nie są wybory prezydenckie
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wojna orła ze smokiem
Opinie Ekonomiczne
Dr Mateusz Chołodecki: Czy można skutecznie regulować rynki cyfrowe
Opinie Ekonomiczne
Marcin Piasecki: Marzenie stanie się potrzebą
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Król jest nagi. Przynajmniej ten zbrojeniowy