Towarzysz Wiesław rządzi w Ministerstwie Finansów

Przepraszam czytelników, że dziś znowu o królestwie Mateusza Szczurka, ale coraz częściej mam wrażenie, że wszechobecny tam duch Władysława Gomułki zaczyna rządzić nie tylko treścią, ale i formą.

Publikacja: 02.08.2015 21:00

Andrzej Malinowski

Andrzej Malinowski

Foto: materiały prasowe

Urzędnicy Ministerstwa Finansów ostatnio nawet komunikują się w stylu sprzed pół wieku. Czy mamy się także spodziewać, że portrety towarzysza Wiesława zawisną w gabinetach części ministerialnych decydentów, w szczególności tych odpowiedzialnych za kontrole skarbowe?

Jak wiadomo, Gomułka nie przepadał za „prywatną inicjatywą", traktował ją jako z góry podejrzaną. Odpowiada to dokładnie podejściu tych urzędników. Nieoceniony w rozprawianiu się z prywaciarstwem Jacek Kapica zniknął ostatnio z oczu, ale – czemu dał wyraz w Dniu Skarbowości – po to tylko, by oddawać się pracy koncepcyjnej. Jej efektem są znakomite refleksje m.in. na Twitterze, po których łza się w oku kręci – „Pomagamy płacić podatki dla dobra wspólnego". Dumnie zastąpiła go wiceminister Agnieszka Królikowska, która na łamach środowej „Rzeczpospolitej" chełpiła się swoją skutecznością w „typowaniu do kontroli" i należytym karaniu nieuczciwych firm.

Zostawmy już takie szczegóły jak ten, że sama kontrola ma opresyjny charakter dla przedsiębiorstwa i często dezorganizuje jego pracę. Takich argumentów w polemikach z decydentami ze skarbówek nie ma nawet co używać, bo przecież wiadomo, że gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Dlatego minister Królikowska nie zajmuje sobie cennego czasu refleksją, że represyjne działania aparatu skarbowego powodują szkody dla ogółu. Dlatego też zapewne nie widzi problemu w krótkowzrocznej strategii aparatu skarbowego, która nastawiona jest na wyniki i doraźne wpływy do budżetu państwa.

Pani minister chwali się ilością nakładanych kar w firmach, w których podjęto kontrole. To – przypomnijmy pani Królikowskiej – zasługa zasady dowolnej oceny materiału dowodowego przez kontrolujących. Czyli takiej oceny, wedle której kontrolowany niemal zawsze okaże się winny. Typowanie „podejrzanych firm" na podstawie analizy, którą tak chwali się Ministerstwo Finansów, przypomina wydawanie zaocznych wyroków, do których kontrolerzy dorabiają potem uzasadnienie.

„Wyliczyliśmy, że każdy miesiąc bezkarnego działania oszusta kosztuje państwo 1 mln 200 tys. zł" – stwierdza pani minister. Jeszcze większą stratą dla budżetu jest zmuszanie uczciwych przedsiębiorców do długiej i wyczerpującej walki o swoje prawa przed sądem, który nierzadko decyzje organów uchyla, a podatnikom nakazuje wypłacić wysokie odsetki i odszkodowania. Ale cóż, tym pani Królikowska już się nie przejmuje. Pozwala sobie za to piętnować całe branże jako podejrzane, jak na przykład branżę elektroniczną, w szczególności związaną z telefonami. Proponuję Ministerstwu Finansów, by wzięło udział w kampaniach reklamowych promujących polską gospodarkę. Takie spoty: „Nasza elektronika z gruntu jest podejrzana", „Polski smartfon? To niemożliwe!", wyświetlane np. w CNN, mogłyby wzbudzić sporą sensację.

Pani minister traci jakoś pewność, kiedy padają pytania o organizatorów rzeczywistej przestępczości gospodarczej – „staramy się do nich dotrzeć", „myślę, że wciąż tu działają". Te starania i myślenie na razie efektów nie dają, więc ministerstwo zajmuje się kim popadnie.

Tę lekcję działania skarbówek uzupełnił też w zeszłym tygodniu szef pani Królikowskiej Mateusz Szczurek w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej". I tu naprawdę towarzysz Wiesław byłby pod wrażeniem. W internecie można znaleźć kapitalny generator przemówień w stylu PRL. To tabelka, w której znajdują się części zdań do bełkotliwej nowomowy. Kombinując je w różnych konstelacjach, można przemawiać przez 40 godzin bez przerwy. Zdaje się, że minister Szczurek musi z czegoś podobnego korzystać. Proszę tylko przeczytać: „Pracownicy udowodnili w ostatnim czasie, że są w stanie sprostać najtrudniejszym zadaniom. W bieżącym roku doszło do konsolidacji procesów pomocniczych. Efektem jest większa wydajność, przejrzystość...", i tak dalej. Niełatwo takich ludzi do czegokolwiek przekonać, a w szczególności do tego, że szkodzą polskiej gospodarce. Bo na argumenty są głusi. W końcu towarzysz Wiesław też nigdy nie tracił wiary w to, co robił.

Andrzej Malinowski prezydent Pracodawców RP

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego