To „zarządzanie paniczne". Podstawową i zarazem unikatową jego cechą jest to, że wszystkie biorące w nim udział strony ponoszą straty.
Podczas katastrof i wypadków działa żelazna reguła: osoby, które wpadają w panikę, drastycznie zmniejszają swoje szanse na przeżycie, a osoby, które zachowują zimną krew, swoje szanse przeżycia zwiększają. Jest to zresztą zjawisko znane i światowi natury. Jeśli zwierzę złapane w potrzask czy sidła zacznie się szarpać, to szybko się wykrwawi lub udusi. Zdarzają się jednak osobniki, które potrafią się uwolnić. Są to te, które konsekwentnie, spokojnie, mądrze, oszczędzając siły, starają się znaleźć sposób, by uratować życie. Zupełnie bez satysfakcji muszę stwierdzić, że ostatnie działania Ministerstwa Skarbu Państwa wobec szefów największych publicznych spółek nie przypominają tych działań, które cechuje opanowanie. Wręcz przeciwnie.
Jak donoszą media, tylko w ciągu ostatnich tygodni wspomniane ministerstwo podejmowało rozliczne próby zmian w zarządach kluczowych spółek, między innymi w: PKO BP, Tauron Polska Energia, PGE. Prezes PLL LOT sam złożył rezygnację. Jak widać, tak jak kiedyś mieliśmy biegunkę legislacyjną, tak teraz nagle mamy biegunkę personalną. Skąd się ona bierze? Z różnych przyczyn, ale wszystkie one są dalekie od interesów budżetu państwa, podatnika, akcjonariuszy. Każda z nich podporządkowana jest już nawet nie jakiejś taktyce wyborczej, tylko po prostu politycznej panice.
Najgorzej sprawa ma się w przypadku spółek energetycznych, na których próbuje się wymusić wyłożenie środków na budowę Nowej Kompanii Węglowej. Mamy tu do czynienia z narastającą presją – najpierw roszady w radach nadzorczych, pogłoski o wymianie części bądź całych zarządów. To takie zmiękczanie albo – jak kto woli – szantaż, a wszystko po to, by znalazły się pieniądze. Nie liczą się strategie spółek, prowadzone i planowane przez nie inwestycje, analizy pokazujące brak uzasadnienia ekonomicznego dla zaangażowania w górnictwo węgla kamiennego. Bigos ten warzono oczywiście już od jakiegoś czasu. Stwierdzenie, że program naprawczy dla górnictwa uchwalono pod presją związków, a nie na skutek szukania najlepszego rozwiązania, jest eufemizmem. Uchwalono go bowiem ze strachu przed związkowcami. Jakie grożą nam efekty tych działań? Problemy górnictwa narosną, a dodatkowo obciążą finansowo energetykę. Efektem będzie to, że 20. stopień zasilania wejdzie wszystkim w nawyk, bo będzie ogłaszany co lato, a także kiedy ściśnie mróz.
Już mamy istotny spadek cen akcji tych spółek, a więc poważny cios w całą GPW. Część prywatnych akcjonariuszy rozważa udanie się do sądu po odszkodowanie – i mają duże szanse na zwycięstwo. Pokażą tam dokument z 2014 r. „Priorytety zarządzania portfelem podmiotów nadzorowanych przez Ministra Skarbu Państwa do 2015 r." z podpisem Włodzimierza Karpińskiego, ówczesnego szefa resortu. Jest tam sporo o odpowiedzialnym nadzorze właścicielskim ze strony ministerstwa, a nie ma zupełnie nic o naciskach na spółki powodowanych kalendarzem wyborczym. Odszkodowanie obciąży podatnika. Można jeszcze długo wymieniać poszkodowanych, jak choćby osoby, które pozostały w OFE i tam składają na swój drugi filar emerytalny.