Nie narzekajmy na kapitał zagraniczny

Najgorsze jest wprowadzanie zmian gwałtownie zaostrzających warunki działania dla zewnętrznych inwestorów – ostrzega członek zarządu NBP.

Aktualizacja: 25.08.2015 21:53 Publikacja: 25.08.2015 21:00

Nie narzekajmy na kapitał zagraniczny

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Zagraniczny kapitał budzi często sprzeczne emocje, z jeden strony daje pracę, z drugiej zaś jego siła konkurencyjna może eliminować z rynku rodzime, często od lat znane, markowe firmy. Czy i kiedy kraj powinien się otworzyć na napływ zagranicznego kapitału? Kluczowym czynnikiem jest możliwość generowania oszczędności niezbędnych dla zapewnienia wysokiego poziomu inwestycji, które pozwalają osiągnąć szybki wzrost gospodarczy.

Nie tylko dla krajów rozwijających się, ale również dla „rynków wschodzących" napływ zagranicznego kapitału jest pożądanym rozwiązaniem. Zagraniczne oszczędności pozwalają łagodzić sprzeczność pomiędzy bieżącym poziomem konsumpcji a odpowiednio wysoką skalą inwestycji. Warto pamiętać, że w ramach gospodarki kapitalistycznej o „ludzkiej twarzy" nie jest łatwo uzyskać wysoką stopę oszczędności wewnętrznych krajom o niskich dochodach.

Finansowanie i technologie

Historycznie rzecz biorąc, niezbędna akumulacja oszczędności uzyskiwana była w społeczeństwach o dużej koncentracji własności i dochodów lub w państwach autorytarnych wymuszających administracyjnymi metodami niskie płace i wysoką stopę akumulacji, na przykład przez ograniczanie praw pracowniczych. Niestety, w egalitarnym państwie z niskimi dochodami obywateli skłonność do konsumpcji może być tak wysoka, że przyzwoity poziom oszczędności wewnętrznych zapewnia tylko bardzo wysoka realna stopa procentowa. Przy tak wysokiej stopie procentowej niewiele jest projektów inwestycyjnych o wystarczającej rentowności. W takim przypadku jedyną sensowną opcją jest napływ zagranicznego kapitału. Problem polega na tym, jak dobrze go wykorzystać.

W kraju o niskim poziomie rozwoju zagraniczny inwestor zazwyczaj nie tylko angażuje niezbędny kapitał, ale wdraża także nowoczesną technologię, wprowadza nowe produkty i systemy zarządzania, a często zapewnia również zbyt towarów. Zagraniczny kapitał jest jednak wybredny – kraj o słabej infrastrukturze, niskich kwalifikacjach siły roboczej czy dużym ryzyku politycznym musi o niego zabiegać.

Zestaw ulg podatkowych, udogodnienia infrastrukturalne, specjalne zasady funkcjonowania są w tym przypadku standardowymi zachętami. Instrumentami tymi trzeba jednak umiejętnie operować. Po pierwsze, powinny one obowiązywać czasowo, a następnie być stopniowo wygaszane. Dzięki temu unika się tworzenia monopoli i zachęca inne firmy do inwestowania w danej branży. Po drugie, należy określić zasady sprzedaży firmy, jeśli inwestor zagraniczny zamierza się wycofać z inwestycji. Po trzecie, należy ustalić warunki wypłacania dywidendy, gwarantując firmie właściwą akumulację kapitału pozwalającą na rozwój firmy. Po czwarte, pożądane jest wypracowanie rozwiązań, które pozwalają na wciągnięcie krajowej spółki córki w system tworzenia nowych produktów i technologii w zagranicznej centrali.

Elementy pakietu inwestycyjnego państwo powinno skalować w zależności od stopnia nasycania kapitałem zagranicznym i zmianą ryzyka inwestycyjnego. Dobrym przykładem jest Polska po wejściu do UE w 2004 r.: z jednej strony przepisy unijne istotnie ograniczyły paletę zachęt oferowanych zagranicznym inwestorom, z drugiej strony wdrożenie prawa wspólnotowego i kontrola prowadzonej polityki makroekonomicznej istotnie zmniejszyły „ryzyko kraju" dla zagranicznych inwestorów.

Groźna utrata reputacji

Ważne są zarówno skala, jak również kanały absorpcji zagranicznych oszczędności. Coraz częściej zaangażowanie zagranicznego kapitału w formie inwestycji bezpośrednich „greenfieldowych" lub prywatyzacyjnych stopniowo ustępuje typowo finansowym inwestycjom. Kapitał finansowy lokowany jest głównie w skarbowe papiery wartościowe, dłużne instrumenty emitowane przez firmy oraz akcje notowane na giełdzie. W tym przypadku kluczową sprawą jest uniknięcie gwałtownych zmian wielkości zagranicznych inwestycji portfelowych.

W przypadku skarbowych papierów wartościowych emitowanych w złotych czynnikiem stabilizującym jest płynny kurs walutowy. Gwałtowny odpływ inwestorów zagranicznych musi doprowadzić do spadku cen obligacji i osłabienia kursu walutowego. Te dwa czynniki hamują skalę odpływu. Osłabiający się kurs walutowy zmniejsza rentowność papieru wartościowego dla inwestora zagranicznego, co powstrzymuje go od szybkiej wyprzedaży obligacji, jednocześnie ich spadająca złotowa cena zachęca inwestorów krajowych do zakupów. Opisany efekt stabilizacyjny szczególnie jest brany pod uwagę przez długoterminowych inwestorów zagranicznych.

W odniesieniu do krajów Europy Centralnej szczególnego znaczenia nabrał zagraniczny kapitał finansowy napływający za pośrednictwem banków córek. Efektywne zagospodarowanie takich środków finansowych wymaga spełnienia dwóch warunków. Po pierwsze, znaczna część kapitału powinna służyć finansowaniu zwiększenia zdolności produkcyjnych, a nie konsumpcji. W przypadku naszego regionu środki te zostały użyte głównie do sfinansowania budowy domów i mieszkań. Po drugie, napływ zagranicznego kapitału nie powinien destabilizować kursu walutowego, początkowo powodując nadmierną aprecjację, a następnie istotną deprecjację. Na przykład w kraju takim jak Polska problem ten można rozwiązać dwojako: przyjmując euro albo udzielając kredytów walutowych praktycznie tylko podmiotom dysponującym dochodami z eksportu.

Właściwe monitorowanie napływu zagranicznego kapitału wymaga analizy i prognozowania rachunku bieżącego i bilansu płatniczego. Korzystanie z zewnętrznych oszczędności pogarsza saldo na rachunku bieżącym, jednak długofalowemu istotnemu pogorszeniu nie powinno podlegać saldo obrotów towarowych i usług. Stabilny i niski deficyt salda obrotów towarów i usług oznacza, że gospodarka utrzymuje zdolność generowania eksportu i nie traci konkurencyjności w wymiarze międzynarodowym. Natomiast głównym czynnikiem generującym deficyt na rachunku bieżącym są dochody płacone zagranicznym inwestorom. Jeśli dane z rachunku finansowego wskazują, że te środki są reinwestowane w kraju, to napływający kapitał nie destabilizuje równowagi gospodarczej.

Napływ zagranicznych oszczędności może wspierać długoterminowy wzrost pod warunkiem prowadzenia właściwej polityki gospodarczej, zarówno w zakresie mikroekonomicznych relacji z inwestorami zagranicznymi, jak i odpowiedzialnej polityki makroekonomicznej wspartej właściwą regulacją sektora finansowego. Polityki te muszą być prowadzone w sposób stabilny i transparentny dla zagranicznego kapitału. Najgorsze jest wprowadzanie zmian gwałtownie zaostrzających warunki działania dla zewnętrznych inwestorów. Pogorszona przez to ocena ryzyka kredytowego kraju może prowadzić do systematycznego odpływu zagranicznego kapitału. Doświadczenie pokazuje, że utracona w ten sposób dobra reputacja kraju wymaga wielu lat prowadzenia odpowiedzialnej polityki gospodarczej, zanim dostrzegą to zagraniczni inwestorzy i powrócą ze swoimi pieniędzmi.

Zagraniczny kapitał budzi często sprzeczne emocje, z jeden strony daje pracę, z drugiej zaś jego siła konkurencyjna może eliminować z rynku rodzime, często od lat znane, markowe firmy. Czy i kiedy kraj powinien się otworzyć na napływ zagranicznego kapitału? Kluczowym czynnikiem jest możliwość generowania oszczędności niezbędnych dla zapewnienia wysokiego poziomu inwestycji, które pozwalają osiągnąć szybki wzrost gospodarczy.

Nie tylko dla krajów rozwijających się, ale również dla „rynków wschodzących" napływ zagranicznego kapitału jest pożądanym rozwiązaniem. Zagraniczne oszczędności pozwalają łagodzić sprzeczność pomiędzy bieżącym poziomem konsumpcji a odpowiednio wysoką skalą inwestycji. Warto pamiętać, że w ramach gospodarki kapitalistycznej o „ludzkiej twarzy" nie jest łatwo uzyskać wysoką stopę oszczędności wewnętrznych krajom o niskich dochodach.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?