To, co nas dotyka – jako obywateli, jako przedsiębiorców, jako ludzi czynu, a nie tylko deklaracji – to zatrzymanie się na papierowych strategiach, papierowych programach, na słusznych i potrzebnych hasłach, które krótko po ogłoszeniu – są porzucane. W zamian wdrażane są pomysły, które z rozwojem mają niewiele wspólnego. Dlatego wiele spraw, które dawno powinny być rozwiązane w świecie, w Europie, w Polsce, ciągle pozostaje na liście rzeczy do załatwienia. A lata mijają. Zaniechania poszczególnych ekip i rządów kumulują się, a ich koszty – cywilizacyjne, społeczne, rozwojowe – dramatycznie rosną.
Dlatego nie możemy stać z boku. Nie możemy dać zepchnąć się na margines, nawet jeśli jesteśmy w mniejszości. Skoro wiemy i umiemy to zrobić, możemy działać. Naszą odpowiedzialnością jest brak zgody na puste deklaracje i fasadowość działań. Przed nami wybory, warto więc przypomnieć kilka kwestii strategicznych na polskim podwórku.
Rynek pracy
Brak pracowników to dziś największa bariera wzrostu. Umiejętności i wiedza absolwentów szkół i uniwersytetów nie nadążają za potrzebami współczesnej gospodarki. Powstała i jest utrwalana ogromna luka kompetencyjna. Trzeba nam umiejętności społecznych, projektowych, zdolności szybkiego uczenia, znajomości świata cyfrowego, chęci pracy w zespole, innowacyjności, praktycznej nauki zawodu. Bardzo niewiele jest szkół, które tak właśnie uczą i wychowują. Mamy za to w programach trylogie, romantyków, historie powstań, bardzo niewiele gospodarki, żadnych treningów umiejętności społecznych, komunikacyjnych.
Dziś o rozwoju decyduje kapitał społeczny i wiemy to już od kilkunastu lat. Mimo raportów i analiz nic z tym nie zrobiliśmy! Nie mamy surowców, nie mamy kolonii, Doliny Krzemowej, jesteśmy dość biednym krajem – jedyny nasz zasób to ludzie.
Przestańmy wreszcie gadać o tym, organizować kolejne oświatowe debaty, tylko oddajmy to w ręce fachowców, wysoko wynagradzanych nauczycieli, samorządów, rad rodziców, przeznaczając na to niezbędne środki.