Dobre cele, ale brak narzędzi

Kluczowym brakiem programu Morawieckiego jest pominięcie sposobu na znaczne zwiększenie oszczędności narodowych – prywatnych i publicznych.

Publikacja: 07.03.2016 20:00

Dobre cele, ale brak narzędzi

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Każdy plan dotyczący polityki gospodarczej rządu w perspektywie średnio- i długofalowej, taki jak „Plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" (zwany też od planem Morawieckiego – red.) składa się lub składać powinien z trzech części.

W części pierwszej mamy diagnozę stanu bieżącego gospodarki i finansów państwa, ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla dalszego rozwoju. W części drugiej formułowane są główne cele polityki gospodarczej w średniej i dłuższej perspektywie. Wreszcie w części trzeciej – najważniejszej, stanowiącej istotę planu – formułowane są metody realizacji postawionych celów oraz przedstawiona jest analiza wskazująca na to, że zaproponowane metody są w stanie rządowe cele osiągnąć

Podzielam w dużym stopniu, chociaż nie całkowicie, oceny i argumentację rządowego dokumentu dotyczące części pierwszej oraz drugiej, czyli diagnozy i celów. Mam natomiast duże problemy z częścią trzecią, czyli zasadniczą.

Najważniejszy problem to demografia

W odniesieniu do diagnozy chciałbym zauważyć i podkreślić dość powszechną zgodę wśród ekonomistów i innych ekspertów, że zagrożenie demograficzne jest rzeczywiście duże i rośnie. Jakość prawa i instytucji publicznych jest niska i być może maleje. Koszty biurokracji są wysokie, niekiedy wręcz paraliżują przedsiębiorców. Szkolnictwo zawodowe i budownictwo czynszowe są zdecydowanie nieadekwatne do potrzeb. Luka podatkowa i szara strefa są w relacji do PKB blisko dwukrotnie wyższe niż w starych krajach UE; oszczędności narodowe oraz inwestycje krajowe są w relacji do PKB bardzo niskie, najniższe w UE.

W części diagnostycznej dokument rządowy te krytyczne oceny podziela. To oczywiście bardzo dobrze. Ale równocześnie zawyża rolę kapitału zagranicznego w polskiej gospodarce, twierdząc, że „2/3 eksportu tworzą firmy z kapitałem zagranicznym". Tymczasem według GUS w roku 2014 eksport podmiotów zagranicznych wynosił niecałe 50 proc. eksportu ogółem.

Co ważniejsze i dziwniejsze, dokument argumentuje za potrzebą „reindustrializacji", tym samym sugerując, że dotąd w okresie transformacji mieliśmy do czynienia z deindustrializacją. Tymczasem w roku 2014 wartość dodana przemysłu przetwórczego na mieszkańca była pięć razy wyższa niż w 1988, a tempo wzrostu tej wartości było blisko dwukrotnie wyższe niż tempo wzrostu PKB.

Dokąd zmierzamy

Z rządowej diagnozy wynikają cele do osiągnięcia w najbliższych latach. Wymienię tylko te, które rząd uważa za wyjątkowo ważne, ale praktycznie nie przedstawia programów ich realizacji.

1. Celem głównym rządowego planu jest podtrzymanie tempa wzrostu PKB i wydajności pracy, więc także płac realnych, na poziomie około 4 proc. rocznie. Gdyby ten cel udało się zrealizować, to proces usuwania luki dochodowej i cywilizacyjnej mógłby być kontynuowany w dotychczasowym dość wysokim tempie. Na dłuższą metę tempo rozwoju gospodarczego jest determinowane niemal wszędzie na świecie przez zmiany jakościowe, takie jak innowacje technologiczne i w poziomie wykształcenia, także zmiany organizacyjne i instytucjonalne. Ale w krajach doganiających, do których Polska jeszcze należy, te zmiany są ściśle zależne od tempa absorpcji światowych innowacji, dotychczasowych i po części bieżących. Ta absorpcja z kolei jest możliwa poprzez inwestycje. Stąd ścisła dodatnia zależność tempa wzrostu PKB i generalnie tempa rozwoju w tych krajach od udziału inwestycji w PKB.

2. Dokument więc poprawnie uznaje, że ważnym warunkiem realizacji celu dotyczącego tempa rozwoju polskiej gospodarki jest znaczny wzrost udziału inwestycji w PKB. Mówi o wzroście tego udziału z około 18 proc. PKB w roku 2014 do przynajmniej 25 proc. w roku 2020. To drugi ważny, dobrze dobrany cel planu, silnie skorelowany z pierwszym. Nowością planu w porównaniu z polityką gospodarczą realizowaną dotąd jest nacisk położony na inwestycje krajowe z myślą o zmniejszeniu wagi inwestycji zagranicznych. W tym nie ma nic złego, ale pod warunkiem że inwestycje krajowe będą rosły szybciej niż dotąd – aby zrekompensować niższy udział bezpośrednich inwestycji zagranicznych, a w dalszej przyszłości niższy udział inwestycji unijnych. Realność tego warunku powinna być w planie przedmiotem starannej dyskusji, a niestety tak nie jest.

3. W swoich wywiadach i publicznych komentarzach podkreślam kluczowy brak programowy, jakim jest niemal pominięcie w dyskusji sposobu znacznego zwiększenia oszczędności narodowych – prywatnych i publicznych, które jest konieczne do umożliwienia zakładanego w planie dużego wzrostu inwestycji krajowych. Rząd słusznie nie chce zwiększać zadłużenia zagranicznego kraju. Ale w takim razie planowany wzrost inwestycji o 7 pkt proc. PKB będzie możliwy tylko wtedy, gdy równocześnie strumień oszczędności narodowych wzrośnie o 7 pkt proc. PKB, to znaczy wzrośnie aż o ok. połowę strumienia prognozowanego w oparciu o dotychczasowe trendy. To niezwykle ambitny cel, stawiany w przeszłości przez niektóre rządy, ale nigdy niezrealizowany w znaczącym stopniu. Tymczasem w planie brak jest nawet odnotowania, że oszczędności generowane przez sektor publiczny są ujemne. Aby osiągnąć tak duży wzrost oszczędności narodowych, rząd powinien przede wszystkim wyeliminować deficyt strukturalny sektora finansów publicznych. W dokumencie kwestia eliminacji tego deficytu została całkowicie pominięta.

4. Dokument programowy nie zauważa też, że program rządu Beaty Szydło promuje konsumpcję, czyli pomniejsza oszczędności narodowe. Obroną tych oszczędności mógłby być sukces w uszczelnianiu systemu podatkowego. Ale jeśli ten sukces będzie umiarkowany lub niewielki, to Program Odpowiedzialnego Rozwoju powinien zaproponować korektę dotychczasowego prokonsumpcyjnego programu rządu. O takiej możliwości czy wręcz konieczności dokument nie wspomina.

5. W omawianym przez nas dokumencie programowym akcentuje się bardzo rolę krajowego sektora badań i rozwoju (R&D) jako podstawowego źródła innowacji, nie zauważając, że nakłady na badania i innowacje są w skali globalnej około 300 razy większe niż odpowiednie nakłady krajowe. Nakłady krajowe na R&D trzeba podnieść, wkład własny Polski do światowego strumienia innowacji może i powinien być większy, ale o innowacyjności naszej gospodarki będą nadal decydować krajowe zdolności absorpcyjne, czyli głównie inwestycje i ludzkie kwalifikacje.

6. Zamiast realistycznego planu zwiększenia narodowych oszczędności i krajowych inwestycji mamy w dokumencie dużą koncentrację uwagi na zmianach instytucjonalnych umożliwiających agendom rządowym wpływanie na kierunki nakładów inwestycyjnych, publicznych i prywatnych. Sygnalizuje to przekonanie rządu o ważnej roli państwa jako przedsiębiorcy, dużo ważniejszej niż zakładanej dotąd w okresie transformacji z gospodarki centralnie planowanej do konkurencyjnej rynkowej. Dokument nie wspomina o kryzysie w górnictwie węglowym i na razie nie proponuje nowego planu w obszarze energetyki oraz ochrony środowiska.

7. Na koniec skomentuję proponowany przez rząd sposób radzenia sobie przez Polskę z pułapką demograficzną, czyli program 500+. Liczba mieszkańców Polski w najbliższych dziesięcioleciach ma maleć o ok. 150 tys. rocznie. Program 500+ ma według oficjalnej oceny rządu zmniejszyć ten spadek tylko o ok. 30 tys. Omawiany tu plan nie zauważa małej efektywności 500+ w usuwaniu problemu demograficznego i nie proponuje programu alternatywnego. W szczególności nie mamy propozycji polityki imigracyjnej, polegającej np., może przede wszystkim, na dużo większym niż teraz otwarciu Polski na permanentną imigrację kilku milionów ludzi z zachodniej Ukrainy.

Autor jest głównym ekonomistą Business Centre Club i członkiem Narodowej Rady Rozwoju. Tekst jest jego wprowadzeniem do dyskusji na wczorajszym spotkaniu NRR z wicepremierem Mateuszem Morawieckim.

Tytuł, lead i śródtytuły od redakcji

Opinie Ekonomiczne
Pensje Polaków dogoniły zarobki Brytyjczyków. O czym to świadczy?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: To nie są wybory prezydenckie
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wojna orła ze smokiem
Opinie Ekonomiczne
Dr Mateusz Chołodecki: Czy można skutecznie regulować rynki cyfrowe
Opinie Ekonomiczne
Marcin Piasecki: Marzenie stanie się potrzebą