Czy ustawa budżetowa na 2016 r. jest realna

Deficyt sektora finansów publicznych może wynieść w najlepszym razie około 65 mld zł, co stanowiłoby 3,5 proc. PKB.

Publikacja: 20.03.2016 20:00

Czy ustawa budżetowa na 2016 r. jest realna

Foto: Fotorzepa, Justyna Cieślikowska

Sejm uchwalił 25 lutego – po uwzględnieniu poprawek Senatu – ustawę budżetową na rok bieżący, a 3 marca podpisał ją prezydent. Tym samym ustawa weszła w życie. Nadal jednak pozostaje otwarta sprawa, czy ustawa jest realna, czy uda się ją zrealizować w przyjętym kształcie, a w szczególności, czy deficyt finansów publicznych (nie samego budżetu państwa) uda się utrzymać na zadeklarowanym poziomie. Wprawdzie w ustawie poziom ten nie został zapisany, ale w uzasadnieniu ustawy oraz – co szczególnie istotne – w liście ministra Pawła Szałamachy do Komisji Europejskiej z 28 stycznia podano, że deficyt sektora liczony zgodnie z ESA 2010 wyniesie 2,8 proc. PKB.

PKB niższy niż zakładano

W ustawie budżetowej przyjęto, że dochody budżetu państwa w 2016 r. wyniosą 313,8 mld zł, wydatki 368,5 mld zł, a deficyt nie przekroczy 54,7 mld zł. Kwoty te ustalono, opierając się na założeniu, że PKB w cenach bieżących wyniesie w roku bieżącym 1888,3 mld zł. Dzisiaj wszystko wskazuje na to, że PKB będzie niższy o 23–28 mld zł. Po pierwsze – okazało się, że PKB w 2015 r. był niższy, niż zakładano (wprawdzie tylko o 6,4 mld zł, ale i to ma znaczenie). Po drugie – przyjęty deflator PKB w wysokości 101,3 proc. jest w warunkach utrzymującej się deflacji wyraźnie zawyżony (NBP prognozuje, że wskaźnik cen konsumpcyjnych obniży się w 2016 r. o 0,4 proc.). Będzie dobrze, jeżeli wyniesie 100,3 proc. Po trzecie – przyjęty wskaźnik wzrostu realnego PKB w wysokości 103,8 proc. jest wprawdzie możliwy do osiągnięcia, ale w szczególnie sprzyjających warunkach. Otwarte jest pytanie, czy prowadzona polityka gospodarcza będzie rzeczywiście sprzyjać szybkiemu wzrostowi PKB. Istnieją poważne prognozy, z których wynika nieco niższe tempo wzrostu realnego PKB w 2016 r., np. Komisja Europejska prognozuje dla Polski wzrost o 3,4 proc.

W dalszych rozważaniach zakładam jednak, że PKB wzrośnie realnie o 0,8 proc. i w ujęciu nominalnym osiągnie poziom 1865 mld zł (co oznacza wzrost nominalny 4,2 proc.). Przyjmując, że dochody sektora finansów publicznych z tytułu podatków i składek ubezpieczeniowych stanowią około 30 proc. PKB (w 2014 r. było to 32,9 proc.), niższy poziom nominalnego PKB spowodować może zmniejszenie dochodów o około 7 mld zł.

Przyjęty w ustawie poziom deficytu budżetu państwa w wysokości 54,7 mld zł stanowi 2,9 proc. PKB. Do tego trzeba dodać łączny, niepokryty dotacjami z budżetu państwa deficyt państwowych funduszy celowych mających według ustawy wynieść 16,6 mld zł (główną przyczyną jest tu deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych) oraz deficyt Narodowego Funduszu Zdrowia zaplanowany na 926 mln zł. Będzie to razem 72,5 mld zł, czyli 3,89 proc. PKB. Możemy natomiast nie brać pod uwagę deficytu budżetu środków europejskich, mającego wynieść 9,2 mld zł, bo budżet ten powinien być strukturalnie zrównoważony, a deficyty lub nadwyżki wynikają z poślizgów rozliczeń w czasie.

Łącznie deficyt sektora finansów przyjęty w ustawie budżetowej (choć zapisany tylko w jej uzasadnieniu) wynieść ma – bez deficytu budżetu środków europejskich – 60,6 mld zł, a więc znacznie mniej niż łączny deficyt budżetu państwa i funduszy, co oznacza, że pozostała część sektora powinna przynieść dość dużą nadwyżkę. I tu zaczynają się wątpliwości.

Przede wszystkim założono, że podsektor samorządowy zamknie się saldem zerowym, co jest raczej pobożnym życzeniem niż realistyczną prognozą. Samorządy mają autonomię finansową, a równocześnie stale są pod naciskiem potrzeb wymagających finansowania. Ponadto zostaną obciążone kosztami realizacji nowych zadań, np. wypłat zasiłków na dzieci 500+. Trzeba się więc spodziewać deficytu budżetowego, choć raczej nie będzie on wielki: 2–3 mld zł.

Poza tym trzeba uwzględnić fundusze zarządzane przez BGK, zwłaszcza Krajowy Fundusz Drogowy, które finansują działalność w dużej mierze z emisji obligacji, a to się liczy jako deficyt. Wprawdzie zgodnie z polską ustawą o finansach publicznych fundusze BGK nie są zaliczane do sektora finansów publicznych, ale zgodnie z ESA 2010 obowiązującym w UE są zaliczane i Eurostat, rozliczając Polskę, uwzględni je w rachunku deficytu. Wpływy z aukcji na rezerwację częstotliwości 800 i 2600 MHz przewidziane na 9,2 mld zł mogą zgodnie z ESA 2010 nie zostać uznane przez Eurostat za dochody, co oznacza zwiększenie deficytu budżetu.

Z drugiej strony wystąpią tzw. naturalne oszczędności w budżecie państwa wynikające z niepełnego wykorzystania ustalonych w ustawie budżetowej limitów wydatków; dotyczy to głównie wydatków inwestycyjnych i wiąże się z opóźnieniami w realizacji inwestycji. Może to być kilka, a nawet ponad 10 mld zł, ale nie jest to pewne. Pewna jest natomiast wyższa o 5 mld zł wpłata zysku NBP w stosunku do kwoty zapisanej w ustawie; wpłata została ustalona na podstawie zysku osiągniętego w 2015 r. Ponadplanowa wpłata zysku NBP może skompensować nieosiągnięcie zaplanowanego poziomu dochodów podatkowych.

W ustawie budżetowej przyjęto, że wzrosną one w porównaniu z 2015 r. o 7,2 proc., a bez uwzględnienia nowych podatków sektorowych (od instytucji finansowych i od handlu) o 4,3 proc., co może być trudne do osiągnięcia, zwłaszcza zwiększenie wpływów z podatku od towarów i usług o 6,1 proc.. Także nowe podatki sektorowe mogą zostać zakwestionowane przez Komisję Europejską jako sprzeczne z prawem unijnym.

Wątpliwe uszczelnienie

Nowe kierownictwo Ministerstwa Finansów pokłada nadzieje w uszczelnieniu systemu podatkowego, nie bardzo przyjmując do wiadomości, że wysiłki w tym zakresie trwają od dawna ze zmiennym szczęściem. Istotne znaczenie miałoby zapowiadane wprowadzenie klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania, co nie udało się przy nowelizacji ordynacji podatkowej w 2015 r., ale można się obawiać, że przyniesie to pozytywne rezultaty dopiero w 2017 r. Ponadto trzeba się liczyć z tym, że uszczelnienie oznacza zwiększenie nacisku na podatników i nękanie ich kontrolami, co źle wpłynie na dynamikę gospodarki i wzrost PKB (niestety, kij ma dwa końce).

Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba liczyć się z tym, że deficyt sektora finansów publicznych może wynieść w najlepszym razie około 65 mld zł, co stanowiłoby 3,5 proc. PKB. Wprawdzie deficyt na takim poziomie w 2014 r. wystarczył do zamknięcia przez Ecofin procedury nadmiernego deficytu, ale wówczas podlegające odliczeniu koszty reformy emerytalnej wynosiły 8,3 mld zł (0,48 proc. PKB), zaś na rok 2016 przewiduje się tylko 3,2 mld zł (0,17 proc. PKB). Co więcej, nie wiadomo, czy po reformie OFE w 2014 r. Komisja Europejska uzna, że podlegają one odliczeniu.

Reasumując, trzeba się liczyć z tym, że w lipcu 2017 r. wznowiona zostanie procedura nadmiernego deficytu wobec Polski, za czym mogą pójść sankcje finansowe, np. zablokowanie czy znaczne ograniczenie dostępu do funduszy unijnych. Oczywiście do tej pory wobec żadnego kraju takich sankcji nie stosowano, ale zawsze coś może wydarzyć się po raz pierwszy. Zwłaszcza że atmosfera wokół Polski staje się coraz mniej przyjazna.

Wznowienie procedury nadmiernego deficytu może zresztą nastąpić już w roku bieżącym. Wprawdzie minister Paweł Szałamacha w liście do Komisji Europejskiej zapewnił, że deficyt sektora w 2015 r. nie przekroczy 3 proc. PKB, stanowiłoby to 53,7 mld zł (uwzględniając komunikat GUS z 29 lutego). Jednak można mieć obawy. Brak jeszcze pełnych danych o wyniku sektora w 2015 r. (GUS poda je w trzeciej dekadzie kwietnia), jednak pewne fragmentaryczne dane są dostępne. Ministerstwo Finansów podało, że deficyt budżetu państwa nie przekroczył 44 mld zł. Wszystko wskazuje na to, że niesfinansowany dotacją deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przekroczy 13 mld zł. Do tego trzeba dodać deficyt budżetów samorządowych i funduszy zarządzanych przez BGK. Inne jednostki sektora (fundusze celowe, agencje wykonawcze oraz państwowe i samorządowe osoby prawne) mogą razem wykazać tylko niewielką nadwyżkę.

Niezależnie, jaki ostatecznie okaże się deficyt sektora finansów publicznych w latach 2015 i 2016, jedno nie ulega wątpliwości: główną przyczyną powstawania deficytów jest niezbilansowanie systemu ubezpieczeń – FUS i KRUS. W ustawie budżetowej na rok 2016 przewiduje się, że deficyt FUS wyniesie 55,7 mld zł (z czego 44,8 mld zł pokryje dotacja z budżetu państwa), zaś deficyt Funduszu Emerytalno-Rentowego w całości finansowany dotacją budżetową 17,8 mld zł. Razem to 73,5 mld zł, podczas gdy łączny deficyt sektora kształtować się może na poziomie 65–70 mld zł.

Autor jest wykładowcą w Akademii Finansów i Biznesu Vistula

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem