Podróbka na wyciągnięcie ręki

Kiedyś handel towarami „odbiegającymi od oryginału" skupiał się na targowiskach. Wraz z rozwojem e-handlu prawdziwym ich zagłębiem jest internet, który stał się przez to prawdziwą zmorą wielu marek, tracących przychody na rzecz producentów imitacji ich wyrobów. Zakupy poza uznanymi sklepami niosą ze sobą spore ryzyko trafienia na tandetę.

Publikacja: 11.04.2016 22:00

Podróbka na wyciągnięcie ręki

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Winę pewnie ponosi gigantyczna liczba towarów i sprzedawców. Krajowe i zagraniczne serwisy ogłoszeniowe i aukcyjne pełne są ofert budzących wątpliwości co do oryginalności. A warto pamiętać, że nawet pozytywne oceny transakcji często dotyczą samego jej przebiegu, a nie oryginalności towaru (o której kupujący też może nie mieć pojęcia).

Zdarza się też, że dla uwiarygodnienia się sprzedawcy stosują różne triki. Np. jeśli w nazwie znanej marki są dwa słowa, można je zapisać na wiele sposobów: razem, z myślnikiem, z podkreślnikiem – jednym, dwoma, z przodu, z tyłu.

Zwróciłem na to uwagę, kiedy zainteresowała mnie kiedyś jakaś rzecz marki, którą dobrze znam i z dużym prawdodobieństwem (na ile pozwalają zdjęcia) potrafię odróżnić podróbkę. Po przyjrzeniu się zdjęciom miałem wątpliwości co do oryginalności produktu. Nie tylko zresztą tego u tej osoby. A sprzedawca z powodzeniem działa od kilku lat. Ma kilka tysięcy pozytywnych komentarzy.

Najciekawszy był jego nick – do złudzenia przypominający nazwę jednej z dużych sieci, obecnych także u nas – pisany według wspomnianego klucza. Może to wprowadzać w błąd klientów wierzących, że sprzedawca reprezentuje daną markę.

Niedawno znajoma, pasjonatka szycia, mówiła mi, że chciałaby wyjść szerzej na rynek ze swoimi produktami. Ale się obawia, że momentalnie pojawią się tanie imitacje. A jej rzeczy wymagały wielu przygotowań czy dobrych materiałów.

Reklama
Reklama

Jednocześnie spotyka się opinie, że niektóre wielkie firmy, których produkty są bardzo drogimi przedmiotami pożądania, przymykają czasami oko na tańsze imitacje. Godzą się z tym, że niektórzy konsumenci najpierw sięgną po podróbkę. Wierzą, że siła marki jest taka, iż klienci do skutku będą zbierać, żeby w końcu kupić upragniony oryginał.

Winę pewnie ponosi gigantyczna liczba towarów i sprzedawców. Krajowe i zagraniczne serwisy ogłoszeniowe i aukcyjne pełne są ofert budzących wątpliwości co do oryginalności. A warto pamiętać, że nawet pozytywne oceny transakcji często dotyczą samego jej przebiegu, a nie oryginalności towaru (o której kupujący też może nie mieć pojęcia).

Zdarza się też, że dla uwiarygodnienia się sprzedawcy stosują różne triki. Np. jeśli w nazwie znanej marki są dwa słowa, można je zapisać na wiele sposobów: razem, z myślnikiem, z podkreślnikiem – jednym, dwoma, z przodu, z tyłu.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Ukraina po 3,5 roku wojny: wiatr wieje w oczy, pomoc wygasa, a planu B brak
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Panika nad wyschniętą kałużą
Opinie Ekonomiczne
ArcelorMittal odpowiada Instratowi
Opinie Ekonomiczne
Jak zasypać Rów Mariański deficytu finansów publicznych w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Cud zielonej wyspy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama