Gospodarka tego nie wytrzyma i żeby zwiększyć finansowanie ubezpieczeń społecznych, państwo będzie musiało zrezygnować z innych wydatków lub podnieść podatki. Może się okazać, że zamiast wojskowych helikopterów, inwestycji czy autostrad Polska będzie miała tylko szczęśliwszych emerytów.
Nie można mieć pretensji do związkowców, że walczą o wyższe świadczenia. Natomiast rząd i politycy muszą myśleć o całym państwie. Nie tylko o uboższej części społeczeństwa, ale i o gospodarce, o bezpieczeństwie i przede wszystkim o przyszłości państwa.
Do tej pory rząd raczej ustępował przed żądaniami społecznymi. Pomińmy hojny program 500+. Tu raczej warto wspomnieć niedawno ogłoszony wysoki wzrost minimalnej płacy i emerytury. Przypomnijmy też, że obecny projekt obniżenia wieku emerytalnego został przyjęty przez rząd w kształcie oprotestowanym z powodu zbytniej hojności przez ministra finansów.
Oczywiście PiS żyje nadzieją, że gdy wesprze finansowo najuboższą część społeczeństwa, wpadnie ona w zachwyt i zawsze będzie już na niego głosować. Tak nie jest, i to nie tylko dlatego, że ludzie mają krótką pamięć. Podstawową przyczyną jest to, że realizacja wszystkich żądań społecznych zrujnuje gospodarkę i przedsiębiorców. Wszystkim tym żądaniom nie da się sprostać bez podnoszenia podatków czy składek ZUS.
Życzę wszystkim Polakom możliwie wysokich emerytur, pensji czy dodatków na dzieci. Chodzi o to, by wydatki na te cele rosły proporcjonalnie do możliwości gospodarki i budżetu. Żeby się nie okazało, że wygórowane żądania części społeczeństwa są ważniejsze od przyszłości całego narodu.