Nie zarzynać moto-kury

Polski rynek samochodowy ma się coraz lepiej. A co ważne – powoli, z mozołem, ale chyba i skutecznie, wreszcie ucywilizuje się segment samochodów używanych.

Publikacja: 07.11.2016 20:38

Nie zarzynać moto-kury

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

W jego regulacji będą brać coraz większy udział importerzy. W ich interesie będzie dobrze zadbać o auto używane, które się sprzedaje z odpowiedzialnością za markę. To dobrze wróży polskiej motoryzacji.

Ta sytuacja powoduje zwiększenie popytu już na całym polskim rynku samochodowym, także jeśli chodzi o auta nowe. Bo biznes sam się nakręca. A sama Polska jest już siódmym co do wielkości rynkiem motoryzacyjnych w Europie. Importerzy wydają grube pieniądze na reklamy, gdzie widzimy coraz więcej marek, które pojawiają się w nich po raz pierwszy.

Przed firmami motoryzacyjnymi jest jednak jeszcze długa droga, by mogli mówić o prawdziwym sukcesie. Jak wskazują autorzy raportu Samaru, polski rynek jest duży, bo kraj jest duży. Znacznie gorzej jest już z tzw. chłonnością, bo w Polsce przypada jedynie 7,9 samochodu na każdy tysiąc mieszkańców. Prawie dwa razy tyle jest w Estonii, trzy razy tyle w Czechach, jeszcze więcej na Słowenii.

Na te dane można spojrzeć na dwa sposoby. Pesymista powie, że to zawstydzająco mało. Optymista, że perspektywy są ogromne. I jeden, i drugi będzie miał rację. Cały problem jednak, żeby z tego potencjału Polacy chcieli skorzystać. Czego do tego potrzeba?

Rozsądne finansowanie już jest i żeby korzystać z nowego auta, wcale nie trzeba go kupować na własność. Powstają coraz to nowe odcinki autostrad i dobrych dróg ekspresowych, więc podróż samochodem staje się coraz szybsza, chociaż trochę nudniejsza, a paliwa są względnie tanie.

Zagrożeniem dla rozwoju rynku motoryzacyjnego pozostaje natomiast zbliżająca się perspektywa gigantycznych podwyżek stawek ubezpieczeniowych. Bo ta branża jest dla każdego budżetu kurą znoszącą złote jajka. I mądrze by było jej nie zarzynać, nawet gdy te jajka, jak na razie, są jedynie srebrne. Dobrze by było, gdyby odpowiedzialni za ten rynek wzięli argument „kury" mocno pod uwagę.

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Król jest nagi. Przynajmniej ten zbrojeniowy
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Dlaczego znika hejt na elektryki
Opinie Ekonomiczne
Agata Rozszczypała: O ile więcej od kobiet zarabiają mężczyźni
Opinie Ekonomiczne
Iwona Trusewicz: Rodeo po rosyjsku, czyli jak ujeździć Amerykę
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Nie tylko meble. Polska gospodarka wpada w pułapkę