W jego regulacji będą brać coraz większy udział importerzy. W ich interesie będzie dobrze zadbać o auto używane, które się sprzedaje z odpowiedzialnością za markę. To dobrze wróży polskiej motoryzacji.
Ta sytuacja powoduje zwiększenie popytu już na całym polskim rynku samochodowym, także jeśli chodzi o auta nowe. Bo biznes sam się nakręca. A sama Polska jest już siódmym co do wielkości rynkiem motoryzacyjnych w Europie. Importerzy wydają grube pieniądze na reklamy, gdzie widzimy coraz więcej marek, które pojawiają się w nich po raz pierwszy.
Przed firmami motoryzacyjnymi jest jednak jeszcze długa droga, by mogli mówić o prawdziwym sukcesie. Jak wskazują autorzy raportu Samaru, polski rynek jest duży, bo kraj jest duży. Znacznie gorzej jest już z tzw. chłonnością, bo w Polsce przypada jedynie 7,9 samochodu na każdy tysiąc mieszkańców. Prawie dwa razy tyle jest w Estonii, trzy razy tyle w Czechach, jeszcze więcej na Słowenii.
Na te dane można spojrzeć na dwa sposoby. Pesymista powie, że to zawstydzająco mało. Optymista, że perspektywy są ogromne. I jeden, i drugi będzie miał rację. Cały problem jednak, żeby z tego potencjału Polacy chcieli skorzystać. Czego do tego potrzeba?
Rozsądne finansowanie już jest i żeby korzystać z nowego auta, wcale nie trzeba go kupować na własność. Powstają coraz to nowe odcinki autostrad i dobrych dróg ekspresowych, więc podróż samochodem staje się coraz szybsza, chociaż trochę nudniejsza, a paliwa są względnie tanie.