Najnowszą pozycją firmowaną przez Teatr Wielki - Operę Narodową jest sympatyczna książeczka „Moni i Uszko" napisana przez Grzegorza Kasdepkego, a ozdobiona ilustracjami – pełniącymi ważną rolę – przez Annę Błaszczyk. Rzadko zdarza się w tego typu wydawnictwach, by wartości edukacyjne zostały tak umiejętnie połączone z atrakcyjnymi i zabawnymi opowiastkami.
Tytułowi bohaterowie to rodzeństwo. Monika uwielbia się stroić i siedzieć przed lustrem, a siebie każe nazywać z francuska: Moni. Młodszy o dwa lata Kajetan został przez swego nauczyciela muzyki, Bemola, nazwany Uszko, by w ten sposób połączyć rodzeństwo w nazwisko polskiego kompozytora: Moniuszko.
Bemol uczynił to nieprzypadkowo, gdyż Uszko uwielbia chodzić do opery. Zabiera na przedstawienia siostrę, stosując różne wybiegi, bo muzyka operowa jej nie interesuje. Podobnie zresztą jak ojca, którego ulubionym strojem są dżinsy, T-shirt i trampki. Jak można się domyślić, każde wyjście na spektakl powoduje mnóstwo komplikacji w domu i w teatrze.
Wszystkie opowiastki składają się na rodzaj operowego savoir-vivre'u. Grzegorz Kasdepke podpowiada nie tylko, jak się ubrać, ale także, co można wyczytać na bilecie, jak znaleźć miejsce na widowni, a przede wszystkim, jak się zachować podczas spektaklu i w foyer podczas przerwy. Robi to bez natrętnego dydaktyzmu, żywo i z dowcipem, a poszczególne rozdziały Anna Błaszczyk zabawnie puentuje rysunkami.
Kto przejdzie przez ten wstępny etap teatralnego wtajemniczenia, może sięgnąć po wielki album, bogato ilustrowany zdjęciami, zatytułowany po prostu „Opera". Przedstawia on wszystkich pracowników Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, przede wszystkim tych, których nie widzimy, jeśli poruszamy się tylko w obszarach przeznaczonych dla widzów.
To jest wyprawa do zakamarków operowych pracowni, gdzie spotkamy ludzi kochających teatr. – Robiliśmy już nawet buty dla lalek, dla konia, osła, kiedyś to chyba i koza się trafiła – opowiada szewc Henryk Rogalski. – Robimy z kostiumami wszystko. Czasem je upiększamy, czasem zeszmacamy – zdradza z kolei Sławka Librant z pracowni kostiumów. I dodaje: – Po prostu uwielbiam to robić.