Leki mogą nawet zabić

- Dopłacamy miliony do nieskutecznych medykamentów - mówi Wojciech Matusewicz, dyrektor Agencji Oceny Technologii Medycznych

Aktualizacja: 23.05.2008 03:48 Publikacja: 23.05.2008 03:47

Słyszymy, że ktoś nie dostał jedynego skutecznego leku, jedynego, który ratuje życie… A to nieprawda

Słyszymy, że ktoś nie dostał jedynego skutecznego leku, jedynego, który ratuje życie… A to nieprawda – mówi Wojciech Matusewicz

Foto: Rzeczpospolita, Seweryn Sołtys

RZ: Agencja Oceny Technologii Medycznych trafia na pierwsze strony gazet. NFZ postanowił, że nie będzie finansował leków bez jej rekomendacji. Doszło do awantury w sprawie farmaceutyków onkologicznych, których nie rekomendowaliście. Były nieskuteczne?

Wojciech Matusewicz, dyrektor Agencji Oceny Technologii Medycznych:

My nie oceniamy skuteczności leku, ale stosunek ceny do efektów medycznych. Opieramy się na twardych wyliczeniach, a NFZ potraktował je bardzo rygorystycznie. W warunkach polskich lepsze są chyba rozwiązania bardziej miękkie: niezależni eksperci wydają opinię, rekomendują lub nie finansowanie leku, ale ostateczną decyzję podejmuje minister zdrowia, kierując się interesem społecznym. I takie rozwiązanie ostatecznie przyjęto.

Ale politycy często kierują się osobistą popularnością. Jeśli w mediach usłyszą, że jakiś lek jest pacjentom potrzebny, to taką decyzję podejmą bez względu na opinię naukowców. Po co więc eksperckie rekomendacje?

Rzeczywiście mam trochę pretensji do dziennikarzy o to, jak pokazują problemy dostępu do leków w Polsce. To są z reguły bardzo emocjonalne audycje, grające na uczuciach i nieszczęściu ludzi. Słyszymy, że ktoś nie dostał jedynego skutecznego leku, jedynego, który ratuje życie… A to nieprawda. Lek jest czasami jedyny skuteczny, ale tylko w bardzo ograniczonej grupie chorujących.

Trudno mieć do pacjentów pretensję: od lekarza słyszą, że istnieje lek, który uratowałby im życie, ale NFZ ich terapii nie sfinansuje. Właśnie im, bo inni do programu terapeutycznego się zakwalifikowali.

Gdy rzeczniczka NFZ powiedziała, że Fundusz nie płaci za nadzieję, ale za te leki, które mogą pomóc pacjentowi, wybuchła fala krytyki. A ona miała rację, choć te słowa może zabrzmiały brutalnie. Do programów NFZ kwalifikuje się tych ludzi, u których spodziewamy się, że leki będą najbardziej skuteczne. Przecież tu chodzi o leki bardzo toksyczne, które mogą nawet zabić. Ryzyko, jakie podejmuje lekarz, ordynując terapię, musi być zrównoważone nadzieją, że akurat temu pacjentowi pomoże. Kryteria kwalifikacji są bardzo precyzyjne: czasem robi się nawet badanie genetyczne. Ryszard Kapuściński powiedział kiedyś, że nóż służy do krojenia chleba, ale może też zabić. To samo dotyczy leków: są, by pomóc, ale mogą także zaszkodzić.

Czy Agencja będzie podejmować jeszcze tak kontrowersyjne decyzje, jak ta o braku rekomendacji dla finansowania niektórych leków na raka?

Do części spraw wrócimy. Na przykład lek na raka nerki, który był jednym ze środków, o jakie wybuchło całe zamieszanie, nie jest wcale jedynym: są jeszcze dwa inne środki na ten sam nowotwór, ale tańsze. Gdy one zostaną ocenione przez ekspertów Agencji, możemy wrócić do sprawy leku najdroższego. Mam nadzieję, że producent wtedy zdecyduje się na obniżenie ceny.

Inaczej znowu państwo go nie zarekomendują?

Nie wiem, jaka wtedy będzie decyzja.

Ile leków czeka na taką rekomendację?

Około 70. Firmy farmaceutyczne bardzo naciskają, żebyśmy wydawali decyzje jak najszybciej. Ale my mamy możliwości takie, jakie mamy. Zdumiewające jest to, że w Polsce jest taka swoboda dysponowania pieniędzmi publicznymi. Na listach refundacyjnych są leki używane od kilkudziesięciu lat, ale nieskuteczne. Dopłacamy do nich miliony.

Jakie to leki?

Jest ich dużo za dużo. Kalcytonina na osteoporozę. Obecna na rynku od 40 lat. I wystarczy. Refundujemy diaprel, lek na cukrzycę o wątpliwej skuteczności. A przecież w jej leczeniu dokonała się rewolucja, są inne środki. Nie wspomnę już o kilku lekach antypsychotycznych, antydepresyjnych czy przeciwpadaczkowych. Myślę, że szybko znikną z list refundacyjnych.

Które leki najtrudniej się ocenia?

Nie ma żadnego problemu z oceną tych leków, które są kopiami już istniejących na rynku. Problem jest z tzw. kongenerami, czyli lekami, które według producenta są innowacyjne, bo utworzone z nowej substancji chemicznej, ale nie wnoszą nic nowego do terapii, bo nowa substancja działa tak samo, jak już istniejące na rynku. Firma oczekuje, że ten jej nowy lek będzie sprzedawany za bardzo wysoką cenę. Moim zdaniem bez uzasadnienia.

RZ: Agencja Oceny Technologii Medycznych trafia na pierwsze strony gazet. NFZ postanowił, że nie będzie finansował leków bez jej rekomendacji. Doszło do awantury w sprawie farmaceutyków onkologicznych, których nie rekomendowaliście. Były nieskuteczne?

Wojciech Matusewicz, dyrektor Agencji Oceny Technologii Medycznych:

Pozostało 93% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"