Ostatecznie ogłoszona lista nie odbiega od projektu, który dwa tygodnie temu przedstawiła minister Ewa Kopacz. Są na niej 23 leki, ale nie są to specyfiki nowe, tylko kopie leków, do których państwo dopłaca już teraz. – Cenne jest to, że w większości są to leki z importu równoległego, czyli sprowadzane z zagranicy po niższej cenie niż obowiązująca do tej pory – tłumaczy Jakub Gołąb, rzecznik resortu zdrowia.
Ministerstwo nie zakończyło jeszcze sprawdzania czterech leków, które zostały wpisane na listy za poprzedniej kadencji. – Agencja Oceny Technologii Medycznych sprawdza, czy państwo powinno do nich dopłacać. Ta ocena jest potrzebna, bo leki wpisano na listy bez odpowiedniej procedury – mówi Jakub Gołąb.
Wśród sprawdzanych leków jest m.in. iwabradyna (media podawały, że znalazła się na liście po spotkaniu przedstawiciela francuskiej firmy z poprzednim wiceministrem zdrowia Bolesławem Piechą. Piecha zdecydowanie zaprzecza – red.). Sprawdzane są też leki: przeciwbólowy, na schizofrenię i używany w ginekologii.
Na listę chorób przewlekłych wpisano trzy nowe choroby: pęcherzowe odwarstwienie naskórka – rzadką i ciężką chorobę skóry (100 pacjentów), dyskinezę rzęsek – rzadkie schorzenie dające objawy podobne do mukowiscydozy (100 pacjentów) i leczenie chorych po usunięciu trzustki (ok. 2,5 tysiąca chorych).
Dopłaty do leczenia dla innych chorych na rzadkie choroby będzie rekomendował resortowi zdrowia specjalnie powołany zespół.