Kilka dni temu prezes NFZ Jacek Paszkiewicz odwołał dyrektorkę oddziału funduszu na Podkarpaciu, kilka tygodni temu – szefa na Dolnym Śląsku.
– Kryzys w finansach służby zdrowia zaostrza też wzajemne relacje między NFZ a Ministerstwem Zdrowia – komentuje sprawę rozmówca „Rz” związany z resortem.
W pierwszych miesiącach roku dolnośląski oddział wydał na szpitale więcej pieniędzy, niż miał w planie. Efekt? W tym półroczu kontrakty ze szpitalami będą o 6 proc. niższe. Te na listopad i grudzień nie są jeszcze podpisane. – Prowadzimy negocjacje, rzeczywiście jesteśmy w trudnej sytuacji – przyznaje Joanna Mierzwińska, rzecznik dolnośląskiego funduszu. – Od kilku lat pod koniec roku do szpitali trafiały dodatkowe środki, by sytuacja finansowa funduszu systematycznie się poprawiała. Rok temu było to dodatkowe 440 mln zł! W tym roku dodatkowych środków nie mamy, więc dodać pieniędzy nie możemy.
Dyrektorzy szpitali z tego regionu obliczają, że w ostatnich miesiącach roku kontrakty będą obcięte o jedną piątą. Ostrzegają przed spiralą długów i kolejkami do leczenia. NFZ już nie płaci za pacjentów przyjętych ponad kontrakt – chyba że chodzi o leczenie ratujące życie lub np. porody.
Sprawa jest na tyle poważna, że o sytuacji dolnośląskiego funduszu rozmawiała wczoraj z dyrektorami szpitali i samorządowcami minister Ewa Kopacz.