Takie rozwiązanie znalazło się w ostatniej wersji projektu nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
Ministerstwo Zdrowia proponuje, by do kontrolowania prywatnych podmiotów medycznych przez urzędników Narodowego Funduszu Zdrowia nie miały zastosowania ograniczenia przewidziane w art. 79, 80a, 82 i 83 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej.
Urzędnik sprawdzi zza biurka
Zniknie zatem obowiązek zawiadomienia przedsiębiorcy o zbliżającej się kontroli i ograniczenia w czasie jej trwania. Poza tym ministerstwo proponuje, żeby urzędnicy Funduszu nie musieli przejmować się tym, że w danym szpitalu czy przychodni trwa już kontrola innego urzędu. Obecnie kontrolerzy NFZ czekaliby na jej zakończenie. Po zmianach będą mogli prowadzić równolegle swoją kontrolę. Jakby tego było mało, kontroler, zamiast fatygować się do gabinetu, który chce prześwietlić, wyśle do lekarza pismo i zaprosi go z wszystkimi dokumentami do siebie. Przeprowadzi więc kontrolę zza biurka.
Najciekawsze jest uzasadnienie tych zmian. Okazuje się, że w ostatnim raporcie Najwyższej Izby Kontroli znalazła się uwaga o zbyt małej liczbie kontroli prowadzonych przez NFZ w podmiotach leczniczych. Zdaniem Ministerstwa Zdrowia tylko zniesienie ograniczeń w kontrolowaniu działających w branży medycznej przedsiębiorców może poprawić ten stan. Poza tym informowanie o zamiarze wszczęcia kontroli w wielu przypadkach uniemożliwia wykazanie nieprawidłowości. Przewidziane w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej siedem dni, jakie muszą minąć od zawiadomienia do wszczęcia kontroli, może bowiem zostać wykorzystane do „zatuszowania śladów nieprawidłowości".
– Nie godzę się na takie podejście, że wszyscy oszukują i tylko trzeba ułatwić urzędnikom nakrywanie przedsiębiorców na nieprawidłowościach – mówi dr Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP. – Wcześniejsze zawiadomienie o zbliżającej się kontroli ma pozwolić przedsiębiorcy zebrać wszystkie niezbędne dokumenty, tak by nie musiał tego robić w pośpiechu. Wtedy najłatwiej o błąd. A przecież podczas kontrolowania przedsiębiorców nie powinno chodzić o przyłapywane na błędach.