Rz: Dlaczego mijał się pan z prawdą, zaprzeczając, że spotykał się pan z przedstawicielem francuskiej firmy farmaceutycznej?
Bolesław Piecha: Zaprzeczyłem, bo byłem zaskoczony pytaniem. W pierwszym odruchu nie wyłuskałem tego spotkania z pamięci. Później, pytany ponownie, przypomniałem sobie, że takie sytuacje mogły mieć miejsce. Były zatem dwa pytania dziennikarzy: najpierw pytano mnie, czy spotykałem się w cztery oczy z przedstawicielem firmy Servier. Kategorycznie stwierdziłem, że nie. Przy drugim telefonie muszę przyznać, że byłem przerażony, bo po sprawdzeniu w kalendarzu uzmysłowiłem sobie, że pamięć jest zawodna i jeśli ktoś będzie chciał to wykorzystać przeciw mnie, może to uczynić. Potwierdzam więc, że spotykałem się z przedstawicielem firmy farmaceutycznej, ale było to spotkanie w szerszym gronie. Nie rozmawialiśmy o żadnych interesach, bo na takich spotkaniach o interesach się nie rozmawia.
Czy poruszano kwestię wpisania iwabradyny na listę?
Sprawa wpisania tego leku nie była poruszana w czasie tego spotkania.
Powtórzę więc pytanie: o czym rozmawiał pan w restauracji Biblioteka z Robertem Pachockim z firmy Servier?