Gdy dyrektorzy negocjują z medykami w szpitalach, politycy gorączkowo zapewniają, że od nowego roku nie będzie problemu z obsadą lekarską. – Na Mazowszu 1 stycznia lekarze przyjdą do pracy w 99 procentach placówek. Udało nam się osiągnąć porozumienie z dyrektorami, pieniędzy na leczenie będzie więcej – mówi minister zdrowia Ewa Kopacz.
Jeszcze wczoraj rano Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu z PO, oskarżał PiS o to, że ustawa jest miną zastawioną przez poprzedników. Bolesław Piecha, były wiceminister zdrowia z PiS, ripostował, że dyrektorzy od wielu miesięcy znają unijne przepisy. – Nie ma żadnych wątpliwości, że należało je w końcu wprowadzić. Unijne prawo obowiązuje u nas, od kiedy wstąpiliśmy do Unii – mówi Piecha.
Według tych regulacji na pracę dłuższą niż 48 godzin w tygodniu lekarze muszą wyrazić zgodę, czyli podpisać tzw. klauzulę opt-out. To stwarza problemy, bo do czasu pracy zalicza się też dyżury. A razem z dyżurami lekarze spędzają obecnie w pracy nawet 70 godzin tygodniowo. Poza tym ustawa nakazuje, że pracownik ma mieć w każdej dobie 11 godzin odpoczynku. Ministerstwo Zdrowia oświadczyło jednak w piątek na swoich stronach internetowych, że nie wyklucza to brania przez lekarzy dyżurów 24-godzinnych. – To zaskakujące, bo wcześniej pani minister, nawet w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, mówiła coś zupełnie innego. Poza tym ministerstwo tylko interpretuje przepisy. A powinno zmienić ustawę tak, by nie pozostawiała żadnych wątpliwości – mówi Marek Balicki, członek Sejmowej Komisji Zdrowia z LiD. – Proponowaliśmy zmianę ustawy, ale rząd nie był tym zainteresowany. To zaskakujące: wydaje się, że resort zdrowia liczy, że dyrektorzy sami sobie z tym problemem poradzą.
Dyrektorzy odpowiadają jednak zgodnie: w pierwszych dniach stycznia problemu z dyżurami lekarskimi nie będzie.
– Lekarze w moim szpitalu zgodzili się podpisać formułę opt-out, ale tylko na miesiąc – mówi Tomasz Opala, dyrektor specjalistycznego szpitala ginekologiczno-położniczego w Poznaniu. – Będą pracować dłużej, dostaną więcej za nadgodziny. W styczniu będziemy renegocjować kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, bo ten wcale nie jest wyższy niż ubiegłoroczny – dodaje. Zgodę na dłuższą pracę podpiszą także lekarze ze Szpitala Wolskiego w Warszawie. Także tylko na styczeń. – Liczymy na wyższy kontrakt z NFZ. Dzisiaj obiecano nam, że każdy punkt, czyli jednostka, w której szpital rozlicza się z NFZ, będzie kosztował nie 11,50 zł, ale 11,80 zł – dodaje Luiza Staszewska, dyrektor szpitala specjalistycznego w Radomiu. Czy wystarczy to na wynagrodzenia dla lekarzy? – Czekamy na ofertę NFZ – odpowiada Staszewska.