To właśnie plan B zapowiadany przez resort na wypadek prezydenckiego weta do ustaw zdrowotnych zakładających obowiązkowe przekształcenie szpitali w spółki.
– Mimo że doszło do weta, jesteśmy zdeterminowani, by reformować służbę zdrowia. Będzie nam trudniej, ale zrobimy to – deklarowała minister zdrowia Ewa Kopacz.
Z zawetowanych ustaw urzędnicy chcą wykorzystać rozwiązania o pomocy publicznej dla szpitali: tyle że zmodyfikowane. Po pierwsze, pieniądze dostaną nie lecznice, lecz samorządy – to pozwoli uniknąć zarzutów, że państwo przekazuje naruszającą zasady konkurencji pomoc podmiotom gospodarczym. Po drugie, pieniądze będą przekazywane nie na mocy ustawy, ale na podstawie umów między rządem a samorządem. Ten będzie musiał przygotować plan restrukturyzacji szpitala. Szpitale mogą liczyć na umorzenie zobowiązań wobec państwa (np. zaległych podatków), poręczenie ugody z wierzycielami lub kredyt.
O przekształcaniu w spółki, przynajmniej teoretycznie, nie ma mowy. – Prawdziwym celem tego rozwiązania są jednak przekształcenia – mówi Jerzy Gryglewicz, wicedyrektor Instytutu Reumatologii w Warszawie. W praktyce warunkiem uzyskania pieniędzy będzie zapis w planie restrukturyzacyjnym, że szpital przekształca się w spółkę. – Może nie jest to zbyt wygodne, ale generalnie plan mi się podoba – dodaje Gryglewicz.
Zadowoleni są też samorządowcy: – Przewiduję, że za dwa lata trzy czwarte szpitali samorządowych przekształci się w spółki. Paradoksalnie, przy mniejszych protestach niż w tej chwili, bo związki zawodowe w małych szpitalach nie są tak przeciwne przekształceniom jak centrale związkowe – uważa Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.