Minister zdrowia Ewa Kopacz podpisała wczoraj porozumienie z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych – największym działającym w ochronie zdrowia. Co się w nim znalazło?
Po pierwsze liczba pacjentów, którymi ma się zajmować pielęgniarka, będzie ograniczona: na zwykłym oddziale szpitala nie może być ich więcej niż 20, na zabiegowym – maksymalnie 15. – To zwiększy bezpieczeństwo pacjentów – mówi Kopacz.
Ten zapis wymusza zwiększenie zatrudnienia. – Nie mam nic przeciw zatrudnieniu dodatkowych pielęgniarek. Ale na to musimy dostać dodatkowe pieniądze z NFZ – zastrzega prof. Wojciech Bieńkiewicz, szef Stowarzyszenia Dyrektorów Szpitali Klinicznych.
Większe kontrowersje budzi drugie rozwiązanie zaproponowane przez resort. Pielęgniarki i położne mają dostawać przez najbliższe dwa lata aż trzy czwarte pieniędzy z puli, którą dyrektor szpitala musi przeznaczyć na podwyżki (ustawa o zakładach opieki zdrowotnej mówi, że jeśli szpital dostaje wyższy kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, to 40 proc. dodatkowych środków ma trafić do pracowników).
– Chcemy, by większa część pieniędzy zapisanych w ustawie trafiała do pielęgniarek i położnych, bo różnica między ich zarobkami a zarobkami lekarzy ostatnio bardzo wzrosła – tłumaczy Kopacz.