W przyszłości informację o poziomie odpłatności może zastąpić kod choroby.
Rząd wycofa się też z zasady, że lek jest refundowany wtedy, gdy jest przepisywany zgodnie z dokumentami rejestracyjnymi. "Rz" pisała kilkakrotnie, że w rejestracji jest ujęte mniej zastosowań leku, niż rzeczywiście wykorzystują lekarze. Medycy alarmowali, że nawet 50 proc. środków przepisują poza wskazaniami rejestracyjnymi, a zgodnie z praktyką i wiedzą lekarską.
Resort zdrowia deklaruje, że ten problem zostanie rozwiązany. - W uzasadnionych przypadkach, po zasięgnięciu opinii ekspertów, objęcie refundacją będzie oparte na wskazaniach medycznych, a nie na dokumentach rejestracyjnych - deklarował Arłukowicz.
Lekarze od kilku dni nie informują na receptach, jaka refundacja jest przypisana do danego leku ani do jakiej zniżki ma prawo pacjent. Zamiast tego przystawiają pieczątkę "Refundacja do decyzji NFZ". Przez to bardzo wielu chorych musiało kupić leki w pełnej cenie, bez dopłaty NFZ.
Czy teraz protest się zakończy? Środowiska najbardziej zaangażowane w "akcję pieczątkową" rozwiązania zaproponowane przez rząd oceniają pozytywnie. Ale nadal wzywają do nieuzupełniania wszystkich danych na receptach i do przystawiania pieczątek. "Nielogiczne jest stawianie warunku, aby lekarze zaczęli wpisywać poziom refundacji leku na recepcie tylko po to, żeby minister zaraz ich z tego zwolnił" - piszą we wspólnym stanowisku przyjętym po wczorajszym spotkaniu m.in. lekarze z portalu Konsylium24,Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, Porozumienia Zielonogórskiego.
"Trudności pacjentów nie wynikają z protestu, ale z przepisów ustawy refundacyjnej i warunków ich wprowadzania" - piszą medycy. "Lekarze nie będą wpisywać na recepcie uprawnień pacjenta do refundacji tak długo, jak długo będą za to karani bez swojej winy. I nie będzie to w żadnym wypadku protest, ale racjonalne zachowanie obywateli".