Bony będzie można realizować na rynku usług opiekuńczych. Ustawa zakłada także możliwość zapłaty nimi członkowi rodziny, który, aby opiekować się krewnym, zrezygnuje z pracy. Dla członków rodzin opiekujących się chorymi wprowadzony zostanie też do kodeksu pracy tzw. urlop wytchnieniowy, za który także będzie przysługiwało wynagrodzenie.
– Przewidujemy, że bony dla najmniej samodzielnych wprowadzane będą stopniowo już w 2014 r. i 2015 r. Osoby z umiarkowanym stopniem niesamodzielności dostawałyby bon od 2016 r., a ci z najniższym – po 2017 r. – mówi Augustyn.
Spór o pieniądze
Skąd wziąć na to środki? Zdaniem Augustyna wystarczy zmienić system wydawania pieniędzy na seniorów. Dziś każdy, kto skończy 75 lat, dostaje dodatek pielęgnacyjny w wysokości 195 zł miesięcznie, a tymczasem – jak wynika z największych badań osób starszych Polsenior – potrzebuje go zaledwie 8 proc. emerytów. To kosztuje budżet państwa około 4 mld zł rocznie.
Chęć odebrania dodatku pielęgnacyjnego powoduje, że przeciwko ustawie protestują środowiska emeryckie. Tego rozwiązania nie jest pewien także minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. – Taka ustawa jest bardzo potrzebna. Nie jestem jednak pewien, czy dobrym pomysłem jest odebranie dodatku pielęgnacyjnego. Dla wielu starszych osób to aż 20 proc. emerytury – mówi szef resortu pracy. Zapowiada, że postara się poszukać na ten cel innych środków. Gdzie? Nie wiadomo, bo Kosiniak-Kamysz już zapowiedział, że na pewno nie odda na opiekę pieniędzy, które ma dziś w budżecie ministerstwa na aktywizację zawodową seniorów. – Poszukamy innych metod poza zmianą sposobu dysponowania pieniędzmi w ramach dodatku pielęgnacyjnego – obiecuje.
Inny pomysł na sfinansowanie ustawy ma prof. Piotr Błędowski, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego. Jego zdaniem w obecnej sytuacji demograficznej należałoby wprowadzić specjalne ubezpieczenie na wypadek niesamodzielności w późnym wieku, które będzie działało na podobnej zasadzie jak dziś ubezpieczenie chorobowe.
To byłoby zielonym światłem dla stworzenia całego systemu opieki nad osobami starszymi, który w Polsce praktycznie nie istnieje. Jest on jego zdaniem potrzebny z dwóch powodów – przy obecnej liczbie dzieci w rodzinach trudno liczyć, że będą one w stanie zapewnić na starość swoim rodzinom opiekę.