Reklama

Są w śpiączce. Trwa walka, by się obudzili

W ciągu pięciu miesięcy ze śpiączki wyszło pięcioro pacjentów kliniki Budzik. To niejedyne miejsce w Polsce, gdzie dokonują takich rzeczy.

Publikacja: 05.01.2014 07:00

Są w śpiączce. Trwa walka, by się obudzili

Foto: ROL

13 września 2013 r. – po czterech miesiącach snu – budzi się 16-letnia Klaudia ze Słupska. Dwa tygodnie później do świata wraca 9-letnia Wiktoria. Spała pół roku. 24 października po siedmiu miesiącach budzi się Klaudia z Wodzisławia Śląskiego. W połowie listopada kolejny sukces – tym razem jest to 13-letni Dawid, który w śpiączce był od trzech miesięcy. Tuż przed świętami po prawie pół roku kolejny sukces. Wybudzona zostaje piąta pacjentka – tym razem to 6-letnia Kamila.

Wszystkie te dzieci pokonały śpiączkę w klinice „Budzik" – pierwszym i jedynym w Polsce ośrodku zajmującym się leczeniem i rehabilitacją dzieci po ciężkich urazach mózgu, które są w stanie śpiączki.

Założyła ją fundacja Ewy Błaszczyk „Akogo", która już od wielu lat zajmuje się dziećmi w stanie śpiączki, po tym jak w takim stanie znalazła się jedna z córek aktorki.

Cud? – Nie. Powiedziałbym raczej, że to wynik naszej ciężkiej pracy– tłumaczy Andrzej Lach, dyrektor Budzika.

Sukces? Na pewno – klinika działa dopiero od lipca i leczy się w niej równolegle piętnaścioro dzieci, więc statystycznie rzecz biorąc, obudziło się co trzecie przebywające w niej dziecko.

Reklama
Reklama

Odmienny stan świadomości

Śpiączka to jeden z najbardziej zagadkowych z punktu widzenia medycyny stanów ludzkiej świadomości. To głęboka utrata świadomości, w którym nie ma reakcji na bodźce.

Może być ona spowodowana urazami lub ciężkimi schorzeniami, np. metabolicznymi, albo ostrymi zatruciami, w wyniku których mózg przestaje prawidłowo pracować. Jej głębokość określana jest w piętnastostopniowej skali Glaskow, która ocenia stopień kontaktowania się pacjenta ze światem.

Rocznie w Polsce w śpiączkę zapada od 100 do 150 osób. Ile jest takich osób obecnie – nie wiadomo.

– Nasi pacjenci to głównie dzieci po wypadkach komunikacyjnych, próbach samobójczych, podtopieniach lub takie, które nie wybudziły się po operacjach nowotworowych. Najwięcej jest ofiar wypadków – wylicza dyrektor Lach.

Tak właśnie zaczęła się śpiączka Dawida. Gdy 14 sierpnia chłopiec przejeżdżał przez pasy rowerem, został potrącony przez samochód.

– Miał bardzo poważne obrażenia. Połamaną miednicę, obojczyk, żebra, szczękę i uszkodzoną śledzionę. Był w stanie krytycznym. Lekarze w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie trafił do szpitala, nie dawali mu szans – opowiada pani Izabela, mama chłopca.

Reklama
Reklama

Ofiarą wypadku była także Kamila, ostatnia wybudzona w Budziku pacjentka. – Córka została 5 lipca potrącona przez motocyklistę. W szpitalu została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, z której nie mogła wyjść – wspomina Wojciech Pasieczny, tata Kamili.

Mandarynki, czekolada, pies i rock

Nikt nie jest w stanie przewidzieć, którzy pacjenci wyjdą ze śpiączki. – Wiemy natomiast, że im wcześniej rozpocznie się rehabilitację, stymulowanie mózgu, tym lepiej. Z biegiem czasu szanse na wybudzenie spadają – tłumaczy dyrektor Lach.

Przyjmuje się, że dzięki takim działaniom można pomóc wyjść ze śpiączki osobie, która w tym stanie przebywa nie dłużej niż półtora roku. Później liczy się raczej na cud.

Dlatego Budzik nastawiony jest na ostrą rehabilitację. Przyjmuje tylko tych małych pacjentów, którzy są w stanie śpiączki nie dłużej niż rok, a ich stan jest średnio głęboki. Dodatkowo są wydolni krążeniowo i oddechowo. – Chodzi o to, by natychmiast można było rozpocząć rehabilitację – tłumaczy Lach.

W Budziku rehabilitacja dziecka trwa od rana do wieczora. Tu działa się też kompleksowo. Twórcy kliniki rozumieją, że dla prawidłowego przebiegu rehabilitacji dziecka szczególnie ważna jest opieka rodziców. Dlatego łóżko w klinice dostaje także jedno z rodziców. Mogą oni także liczyć na wsparcie psychoterapeuty. – Im w lepszej formie są rodzice, tym bardziej mogą się oni zaangażować w rehabilitację dziecka – tłumaczy Lach.

Dzieci w warszawskiej klinice mogą liczyć nie tylko na gimnastykę i masaże, które zmniejszają pojawiające się u dzieci przykurcze, ale także na dogoterapię,  muzykoterapię, artterapię.

Reklama
Reklama

Dla każdego dziecka dobierane jest indywidualne leczenie. – Rehabilitanci najpierw starają się dowiedzieć, co dziecko lubiło, czego nie znosiło, czym się interesowało i dopiero, mając tę wiedzę, układają dla dziecka indywidualny program zajęć – mówi Lach. – Stąd nieraz w naszej klinice słychać rap czy muzykę Guns N' Roses – dodaje.

Obecnie Budzik przymierza się do wprowadzenia aromaterapii.

Pomysł powstał podczas otwarcia wystawy „Zapach, niewidzialny kod" w warszawskim Centrum Nauki Kopernik. Eksponaty na nią przygotowywała m.in. warszawska Pollena Aroma. – Odtwarzaliśmy m.in. egipskie naklejki zapachowe na bazie tłuszczu naklejane na peruki czy wodę królowej Węgier Elżbiety Łokietkówny z 1325 r., która była twórczynią  pierwszych perfum na bazie alkoholu – mówi dr Władysław S. Brud, pełnomocnik zarządu z Polleny Aromy. Po otwarciu tej wystawy z firmą skontaktowali się przedstawiciele fundacji „Akogo", założyciela Budzika.

– Wspólnie doszliśmy  do wniosku, że można spróbować pomóc pacjentom kliniki za pomocą zapachu. Jest trochę badań naukowych, które mówią o tym, że zmysł węchu działa na cały mózg – mówi dr Brud.

Do kliniki zawieziono już pierwsze najbardziej popularne zapachy wśród dzieci, m.in. pomarańczy, mandarynek czy mięty, które mogą wykorzystywać terapeuci kliniki.

Reklama
Reklama

Przedstawiciele Polleny rozmawiali już z rodzicami na temat zapachów, jakie lubiły, lub których nienawidziły ich dzieci, zanim zapadły w śpiączkę. – To były m.in. zapach białego żurku, określonego gatunku czekolady czy mandarynek. A były dzieci, które nienawidziły zapachu papierosów – opowiada dr. Brud. Teraz perfumiarze z Polleny pracują charytatywnie nad otworzeniem zapachów pacjentów Budzika. Trafią do kliniki po Nowym Roku.

Terapia Realem

Wybudzanie ze śpiączki to bardzo długi proces, który u każdego dziecka przebiega inaczej. – U pierwszej wybudzonej u nas pacjentki najpierw dało się zauważyć zmianę tzw. krzyku mózgowego, czyli bardzo dramatycznego pisku wydawanego przez osoby z tego typu dolegliwościami. Matka dziewczynki zwróciła uwagę, że staje się on bardziej modulowany – opowiada dyr. Lach. – A potem pojawiło się pierwsze słowo. Było to „mama" – dodaje.

Podobnie wspomina wybudzenie syna matka Dawida. – Efekty rehabilitacji następowały powoli: ruch ręką, mrugnięcie okiem czy pierwsze słowo „mama". Tym słowem określał wszystko – opowiada.

Dodaje, że razem z mężem puszczali chłopcu nagrania z meczów Realu Madryt – ulubionej drużyny Dawida, czytali prasę sportową czy książkę o Ronaldo – ulubionym piłkarzu Dawida. Rodzice czytali też mu historię, której chłopiec nie znosił.

Dawid został wybudzony 18 listopada, miesiąc później wyszedł już z kliniki.

Reklama
Reklama

Wybudzone dziecko czeka kilkuletnia rehabilitacja. Jak długo potrwa, nie wiadomo?

– Wszystko zależy od tego, w jakim stanie jest dziecko. – Kamila na razie nie mówi i nie chodzi, ale jest z nią kontakt i reaguje na polecenia – mówi Wojciech Pasieczny. – Mamy nadzieję na poprawę, bo lekarze oceniają, że córka robi szybkie postępy – dodaje.

– Wszystko zależy od dziecka. Przykładowo: Klaudia trzy tygodnie od wybudzenia mówiła już pełnymi zdaniami, ale wciąż nie chodzi. Dla odmiany Wiktoria jest bardzo sprawna ruchowo, ale bardzo powoli wraca jej mowa – opowiada o pacjentach dyrektor Budzika.

Fenomenem jest Dawid, pierwszy pacjent, który opuścił klinikę na własnych nogach. – Pewnie nie bez znaczenia jest to, że był dzieckiem bardzo wysportowanym.

– Basen, piłka nożna, były u niego na porządku dziennym – opowiada mama chłopca. Dawid jest teraz w domu. Rodzice załatwiają mu rehabilitację. Szukają logopedy i starają się o indywidualny tok nauczania – dodaje pani  Izabela. – Wierzymy, że syn wróci do pełnej sprawności – podkreśla.

Reklama
Reklama

Ani chwili do stracenia

Warszawski Budzik to pierwsza w Polsce specjalistyczna klinika nastawiona na wybudzanie ze śpiączki. Ale są także inne miejsca, które też mogą pochwalić się sukcesami. W Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Fundacji „Światło" w Toruniu pacjenci w stanie śpiączki przebywają już od dziesięciu lat. – Przez ten czas mieliśmy aż 32 wybudzenia. Raz udało się obudzić chłopca, który spał przez 15 miesięcy. Ale kiedyś udało nam się uzyskać kontakt wzrokowy z człowiekiem od dwóch lat w śpiączce – opowiada Janina Mirończuk, szefowa „Światła".

Jej zdaniem to, co się dzieje w Budziku, to wynik intensywnej i wczesnej rehabilitacji, bo to ona jest prawdziwą szansą na odzyskanie sprawności.

– Powinni być jej poddawani pacjenci zaraz po opuszczeniu oddziału intensywnej opieki medycznej, tak jak się to robi np. w Niemczech czy we Francji. Niestety, w Polsce ani nie ma takich ośrodków, ani się ich nie buduje, a ludzi skazuje się na wegetację i powolną śmierć – mówi wprost Mirończuk.

Jej zdaniem to dlatego, że wiele osób nie wie, czym jest śpiączka i inne stany zaburzenia świadomości. – Wszystkim wydaje się, że ci ludzie nic nie widzą i niczego nie rozumieją. To nieprawda, u nas na 44 podopiecznych zaledwie dwóch jest w stanie wegetatywnym. Z pozostałymi jest jakiś kontakt – opowiada Mirończuk.

Ośrodek dysponuje specjalnym urządzeniem do komunikacji pozawerbalnej, które wychwytuje minimalne ruchy gałki ocznej. Dzięki temu pacjenci są w stanie np. za pomocą liter na specjalnej klawiaturze układać wyrazy i całe zdania. – Mamy np. lekarkę weterynarii, która napisała nam po łacinie nazwę lekarstwa, które należy podać naszemu choremu psu. Jest też dziewczyna, która w ten sposób poprosiła nas o przefarbowanie włosów. A potem w ten sposób umówiła się na spotkanie z chłopcem, inny naszym pacjentem – mówi Mirończuk.

13 września 2013 r. – po czterech miesiącach snu – budzi się 16-letnia Klaudia ze Słupska. Dwa tygodnie później do świata wraca 9-letnia Wiktoria. Spała pół roku. 24 października po siedmiu miesiącach budzi się Klaudia z Wodzisławia Śląskiego. W połowie listopada kolejny sukces – tym razem jest to 13-letni Dawid, który w śpiączce był od trzech miesięcy. Tuż przed świętami po prawie pół roku kolejny sukces. Wybudzona zostaje piąta pacjentka – tym razem to 6-letnia Kamila.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Reklama
Ochrona zdrowia
Szpitale narażone na ataki hakerów. A środków na cyberbezpieczeństwo za mało
Ochrona zdrowia
Potrzebna kolejna dotacja na zdrowie. Ile dopłaci budżet do NFZ?
Ochrona zdrowia
Otyłość to choroba cywilizacyjna, ale można ją skutecznie leczyć
Ochrona zdrowia
Ważny pacjent, nie właściciel szpitala
Ochrona zdrowia
Szpitale z miliardem długów w ZUS
Reklama
Reklama