Wszystko wskazuje na to, że premierowi spodobał się plan skrócenia kolejek, który w piątek po południu zaprezentował mu Bartosz Arłukowicz. Minister zdrowia zachowa więc stanowisko, a premier pozwoli mu wcielić w życie założenia, opracowywane w resorcie przez ostatnie trzy miesiące.
- W przyszłym tygodniu minister wspólnie ze środowiskiem onkologicznym będzie prezentował te rozwiązania - powiedział premier. I dodał, że „udało się przygotować takie rozstrzygnięcie, które spowoduje, że jeśli chodzi o leczenie raka w Polsce, to dotychczasowe limity finansowe przestaną być przeszkodą". Dodał, że z jego punktu widzenia najważniejsze jest, by żaden lekarz nie mógł powiedzieć pacjentowi choremu na raka, że nie będzie leczony dlatego, bo jest jakiś limit finansowy i nie ma na to pieniędzy. Zdaniem premiera propozycje będą wymagać zwiększenia obowiązków i zadań lekarzy.
W sprawie limitów onkologicznych urzędnicy resortu zdrowia konsultują się z członkami Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, którzy od roku pracują na tzw. „cancer planem", programem leczenia chorób nowotworowych. – Proponujemy, jak wyjść z limitów i skrócić kolejki usuwając niepotrzebne bariery dla pacjentów i sztuczny tłok w poczekalniach. Przedstawiliśmy ministrowi kilka pomysłów i trudno przewidzieć, który z nich wybrał – powiedział w sobotę w rozmowie z „Rz" szef PTO prof. Jacek Jassem.
Pakiet kolejkowy, do którego założeń dotarła „Rz", postuluje wzmocnienie roli lekarzy rodzinnych i podstawowej opieki zdrowotnej. Minister chce im dać prawo do kierowania na droższe badania, które do tej pory zlecali specjaliści, takie jak tomografia komputerowa, rezonans magnetyczny, badania hormonów tarczycy czy echo serca. Bartosz Arłukowicz planuje też zmiany w wynagradzaniu lekarzy – zmniejszeniu miałaby ulec stawka kapitacyjna, którą lekarze rodzinni otrzymywali za osoby do nich zapisane, a dodatkowe pieniądze przysługiwałyby za każdą poradę.