O problemach chorych na zespół pęcherza nadreaktywnego (po angielsku overactive bladder, OAB) w redakcji „Rz" dyskutowali najwybitniejsi eksperci w kraju.
Statystyki europejskie są bezlitosne – OAB dotyka do 17 proc. kobiet i mężczyzn. Polskich danych brak, ale specjaliści przypuszczają, że jest ich co najmniej tyle samo, a może i więcej, bo choroba wciąż stanowi tabu i wiele osób nawet nie próbuje jej leczyć. Kłopoty z parciem na pęcherz i niekontrolowanym oddawaniem moczu prowadzą do prawdziwych tragedii. Bywa, że pacjenci zwalniani są z pracy z powodu zapachu moczu lub okupowania jedynej łazienki na piętrze biura. Często sami wyłączają się z życia społecznego i pogrążają w depresji.
– Są dwie formy OAB – kliniczna, czyli nadreaktywność pęcherza moczowego, która objawia się parciami naglącymi, czyli koniecznością szybkiego oddania moczu, niepoddająca się naszej woli albo poddająca się jej w ograniczonym stopniu, częstomoczem dziennym i nocnym, a czasem również nietrzymaniem moczu – tłumaczy prof. Zbigniew Wolski, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego. – Drugą formą tego zespołu jest nadaktywność mięśnia wypieracza, którą rozpoznajemy na podstawie badania urodynamicznego, czyli mierzenia ciśnień wewnątrz pęcherza przy jego wypełnianiu i sprawdzaniu, jak reaguje – dodaje.
Niestety, w Polsce diagnozę OAB stawia się rzadko. Wielu pacjentów, którzy sygnalizują objawy przede wszystkim lekarzom pierwszego kontaktu, nie otrzymuje pomocy. – OAB można leczyć preparatami antycholinergicznymi, które działają na receptory muskarynowe w pęcherzu moczowym. Ale receptory te są wszędzie – najwięcej w przewodzie pokarmowym, w śliniankach czy w mózgu, i często leczenie tymi preparatami jest cięższe niż sama choroba, bo wywołuje suchość w ustach i zaparcia – wyjaśnia prof. Tomasz Rechberger, przewodniczący Sekcji Uroginekologicznej Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego.
Zdaniem ekspertów rozwiązaniem mógłby być mirabegron, który miał polską premierę w 2013 roku. – To jedyny lek, który działa na receptory beta, w tym głównie dominujące w pęcherzu moczowym, a nie powoduje zaparć i wysuszania – dodaje prof. Rechberger.