Przejęcie firmy produkującej okulary przenoszące w wirtualną rzeczywistość kosztowało Facebooka 2 mld dolarów. Rynki zareagowały optymistycznie, to kolejny już w 2014 roku pokaźny zakup społecznościowego giganta. Internauci jednak podeszli do tej wiadomości z rezerwą. Miłośnicy gier stwierdzili, że szykują się na bojkot Oculusa, który przecież miał pracować nad lepszą kontrolą gier komputerowych. Nie nad jakimiś social media. Wielu użytkowników poczuło się oszukanych przez Oculusa.
Po co Facebookowi Oculus?
Facebook musi mieć jednak jakimś konkretny plan. 2 mld dolarów to trochę za dużo, by sprawić sobie kolejną zabawkę do kolekcji. Czy wirtualna rzeczywistość to przyszłość serwisów społecznościowych? Jak można by wykorzystać tę technologię do społecznościowych interakcji? Być może Facebook zostanie wzbogacony o kolejną warstwę do komunikacji na wzór okienka z czatem – wystarczy, że dwoje użytkowników założy okulary Oculus i przeniesie się w stworzony przez jednego z nich świat. Być może takie światy będą w stanie przenikać się między userami i w rezultacie będzie można spotkać się w wirtualnej rzeczywistości w dowolną liczbę osób.
Dolina osobliwości
Powstaje wtedy pytanie, jak nasz wirtualny obraz miałby wyglądać? Jeżeli byłby zbyt podobny do człowieka, pojawi się problem z tak zwaną doliną osobliwości. Według tej koncepcji każdy wirtualny obraz maksymalnie zbliżony do nas samych wywoła odrazę zamiast sympatii. Dotyczy to także człekokształtnych robotów. W badaniach japońskiego naukowca, Masahiro Moriego, wykres komfortu psychicznego ludzi pytanych o wrażenia z obcowania z rozmaitymi robotami zapadał się gwałtownie w momencie, gdy trzeba było ocenić maszynę zbliżoną kształtem do człowieka. Zatem im bardziej w takiej oculusowej rzeczywistości będziemy przypominać siebie samych, tym mniej chętnie wchodzilibyśmy do takiego wirtualnego świata.
Ale to już było
To może da radę stworzyć miejsce spotkań, gdzie przebierzemy się za konkretne awatary? Będzie można je personalizować, pewnie też za pieniądze. Wybudowanie nowego pomieszczenia czy dowolnej części rzeczywistości będzie także dodatkowo płatne. Dla Facebooka to wspaniała możliwość, ludzie pewnie nie zauważą wypływania kolejnych mikropłatności z wirtualnych portfeli. Ta wirtualna rzeczywistość zaczyna przypominać popularne kilka lat temu gry jak Second Life czy The Sims. Może jeszcze kojarzyć się z Minecraftem albo seriami przygodowych rozgrywek w świecie fantasy jak League of Legends czy World of Warcraft. Tysiące graczy z całego świata łączy się w jednym miejscu, by razem grać, rozmawiać, poznawać się, bawić, czy nawzajem pokonywać. Może nie ma czego się obawiać, bo taka rzeczywistość już jest, tylko że Oculus przeniesie ją z ekranu komputera bezpośrednio przed nasze oczy pod postacią okularów.
Rozszerzona czy wirtualna?
Kolejna możliwość to integracja dwóch rzeczywistości – rozszerzonej i wirtualnej. Ta pierwsza, AR – Augmented Reality – to świat widziany przez okulary Google Glass. Na to, co jest nakłada się informacje z Wikipedii, Facebooka, serwisów informacyjnych i podłącza powiadomienia z komórki. Obracając głowę w kierunku jakiegoś zabytku od razu dostajemy od systemu informacje o nim w pigułce. Wystarczy, że klikniemy oczami albo wydamy odpowiednią komendę głosową. W przypadku wirtualnej rzeczywistości Oculusa przed oczami zobaczymy dodatkowo coś, czego nie ma i być może taki spacer odbędziemy po mieście w towarzystwie wymyślonego ogromnego potwora, który będzie naszym towarzyszem, ze znajomymi, którzy jako awatary wirtualnie nas odwiedzą. Może też my będziemy mogli z kanapy wybrać się w wirtualną podróż na drugi koniec świata. Nie ryzykując znalezienia się na pokładzie samolotu, który tonie gdzieś w oceanie.