Zanim samolot Boeinga wyruszy w swą pierwszą podróż, zespół konstruktorów czeka poważny egzamin: muszą udowodnić, że oferowany pasażerom w kabinie szerokopasmowy dostęp do Internetu jest w 100 procentach odporny na ataki hakerów. Specjaliści mają poważne wątpliwości.
Przedstawiciele Boeinga zaklinają się, że inżynierowie tak zaprojektowali cały system, że komputery służące do nawigacji i sterowania samolotem są całkowicie oddzielne od tych służących komunikacji z Internetem. – Szanse na to równają się zeru – powiedział Bruce Schneier, szef technologów zabezpieczenia w BT Counterpane. – Możliwe, że Boeing osiągnie bezpieczne połączenie z Internetem. Jeśli tak by się stało, byłby to pierwszy przypadek w historii rodzaju ludzkiego.
Inżynierowie tak zaprojektowali system, że komputery służące do nawigacji i połączenia z Internetem są całkowicie oddzielone od siebie
– Elektronika sterowania samolotem w żaden sposób nie jest połączona z Internetem — ripostuje rzeczniczka Boeinga Lori Gunter. Dodaje, że na pokładzie nie ma fizycznie żadnego interfejsu, za pomocą którego można by się dostać do systemu sterowania samolotem. Podkreśla, że boeing 787 został tak zaprojektowany, aby pasażerom na pokładzie dostarczyć możliwości rozrywki związanej z Internetem, jakiej poprzednie konstrukcje nie miały.
Ale te możliwości dostępu do światowej sieci, jakie oferuje nowy samolot, nazwany przez speców od marketingu dreamlinerem, wychodzą poza regulacje prawne Federal Aviation Administration (FAA). Toteż zażądała ona od Boeinga dowodu, że przepływ danych z Internetu będzie całkowicie oddzielony od elektronicznych systemów w kabinie pilotów.