Robot może w ułamku sekundy wygiąć swe ciało i rzucić się do ucieczki. Dokładnie w taki sam sposób zachowują się wystraszone ryby. Maszyna ma posłużyć naukowcom z MIT do badania zachowania mieszkańców morskich głębin i analizowania mechaniki ich ruchu.
Zasada działania robota-ryby (rybobota?) jest dość prosta. Po bokach elastycznego ciała ma zainstalowane rurki, które wypełniają się gazem. Dwutlenek węgla wypuszczany jest z niewielkiego zbiorniczka w ciele maszyny. W zależności od tego, czy napełnimy przewód z prawego czy lewego boku rybobota, jego ciało wygnie się w przeciwnym kierunku. Ruch ten jednocześnie nadaje prędkość maszynie.
Zbiorniczek wystarcza na 20-30 takich manewrów — wszystko zależy od pożądanego wygięcia i prędkości płynięcia. Ruch ten nie nadaje się zatem do normalnego napędzania robota w wodzie — zapas dwutlenku węgla zbyt szybko się wyczerpuje. Ale naukowcy z MIT pracują już nad nową wersją rybobota, w którym rurki będą napełniane wodą, a nie gazem. To powinno zapewnić ok. 30 minut nieprzerwanego działania. Wystarczy, aby zbadać np. zachowanie osobników w ławicy w prawdziwym morzu.
Co więcej, robot został prawie w całości wykonany na drukarce 3D. Kształt jego „ciała" został wydrukowany, a następnie posłużył jako „kopyto" do wytworzenia silikonowej wodoszczelnej powłoki zabezpieczającej elektroniczne wnętrzności maszyny. Dzięki temu jego budowa była szybsza i tańsza.
Maszyna zaprojektowana przez inżynierów z zespołu Andrew Marchese'a może nie wygląda zbyt imponująco, jednak pokazuje w którą stroną zmierzają teraz konstruktorzy maszyn. Coraz odważniej mówią o „miękkich maszynach" — robotach bez stalowych stelaży i tytanowych przegubów. Taki roboty znacznie sprawniej działałyby w naszym otoczeniu.