Mogłoby się wydawać, że wprowadzenie od 1 listopada 2019 r. obowiązkowego split paymentu, czyli rozliczania VAT metodą podzielonej płatności, to problem dla określonej grupy podatników, m.in. z branży budowlanej.
W praktyce w obowiązkowy split payment mogą wpaść setki osób, które czerpią zyski z najmu. Wystarczy, że zrobią większy remont wynajmowanego mieszkania czy domu i mogą dostać fakturę w podzielonej płatności, z której VAT powinien trafić od razu na specjalne konto. Problem tylko w tym, że w wielu przypadkach zwykły wynajmujący nie będzie miał technicznej możliwości wywiązania się z obowiązku.
Diabeł w szczegółach
Problem to pokłosie dużej noweli VAT, która weszła w życie od 1 listopada 2019 r., a która wprowadziła m.in. obowiązkową podzieloną płatność.
Jak przypomina Krzysztof J. Musiał, doradca podatkowy, partner w kancelarii Musiał i Partnerzy, split payment, czyli podzielona płatność, to szczególny sposób rozliczania VAT. Polega na tym, że płatność z faktury VAT rozbijana jest w praktyce na dwie kwoty. To, co stanowi zapłatę za usługę czy towar trafia na konto kontrahenta, ale już to, co stanowi VAT, trafia na specjalne konto.
– Do końca października 2019 r. split payment był zasadniczo dobrowolny. Po 1 listopada 2019 r. sytuacja uległa zmianie. Dla pewnej kategorii transakcji podzielona płatność stała się bowiem obowiązkowa. Chodzi o podatników VAT, którzy dokonują zakupów z listy ok. 150 towarów i usług z załącznika nr 15 do ustawy, a wartość transakcji przekracza 15 tys. zł. Dużą grupą, która znalazła się na liście, są usługi budowlane, dla których obowiązkowy split payment zastąpił odwrotne obciążenie VAT – przypomina Krzysztof J. Musiał.