ANR przekazała następnie sprawę do rozpatrzenia wojewodzie podkarpackiemu. Ten odmówił wszczęcia postępowania administracyjnego. Tłumaczył, że prawo do złożenia wniosku posiada tylko osoba uprawniona.
A tak w tym przypadku nie było. Wojewoda, by ustalić podstawę przejęcia zamku, wystąpił do dwóch sądów rejonowych oraz do dwóch archiwów. Nie odnalazł tam jednak żadnych dokumentów z których wynikałoby, komu przysługiwało prawo własności zamku w dniu przejęcia go na cele reformy rolnej. Takich twardych dowodów nie przedstawili też spadkobiercy.
Poza tym, zdaniem wojewody, Skarb Państwa zdążył już zasiedzieć nieruchomość z zamkiem.
Zażalenie na postanowienie wojewody do ministra rolnictwa i rozwoju wsi wnieśli spadkobiercy. Minister podzielił zdanie wojewody. Wówczas potomkowie wnieśli odwołanie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Twierdzili w nim, że Stanisław Kostka Starowieyski był do dnia swojej śmierci w 1941 r. właścicielem zamku. Następnie przeszła ona na własność na Andrzeja Starowieyskiego a po jego śmierci – na własność skarżących. Jako dowód przedstawili kopię poświadczenia hipotecznego z Sądu Okręgowego w Jaśle z 1921 r.
Poświadczenie to za mało
WSA nie uwzględnił skargi. Doszedł do wniosku, że poświadczenie to za mało, by przyznać prawo spadkobiercom do ubiegania się o zwrot zamku. Ci nie poddali się i wnieśli skargę do NSA. Na rozprawie w czwartek pełnomocnik rodziny przedstawił nowy dokument świadczący o tym, że zamek należał do Starowieyskich. Odnaleziono go podczas porządkowania archiwum domowego niedawno zmarłego Andrzeja Starowieyskiego. Był to oryginalny arkusz posiadłości gruntowej z 1942 r. sporządzony po polsku i niemiecku. Dokument miał charakter katastralny. Na jego podstawie wymierzano podatek gruntowy. Zdaniem pełnomocnika jasno wynika z niego, że Starowieyscy w 1942 r. byli właścicielami gruntu, na którym stoją ruiny zamku.
Strona musi się postarać
NSA nie dopuścił jednak nowego dowodu z dokumentu. Wyjaśnił, że nie jest jego rolą badanie nowych dowodów. Ocenia on jedynie prawidłowość wyroku WSA, a tego dowodu sądowi pierwszej instancji strony nie przedstawiły. Nie weźmie więc go pod uwagę.