Jesteśmy po targach budowlanych Budma w Poznaniu. Dużo mówiło się tam o Mieszkaniu+. Może nawet niewspółmiernie dużo, jeśli spojrzymy na liczbę zbudowanych w ramach programu mieszkań. Przypomnijmy: w ciągu dwóch lat powstało ich ok. 0,5 tys. W pana ocenie ten program może osiągnąć sukces?
Życzę programowi Mieszkanie+ jak najlepiej, bo niezależnie od sposobu jego realizacji każdy nowy lokal służy poprawie jakości sytuacji mieszkaniowej naszych rodaków. Natomiast rzeczywiście w środowisku ekspertów i uczestników rynku mówi się o tym programie coraz rzadziej i budzi on coraz mniej emocji. Chociażby ze wspomnianego powodu – skala tych kilkuset zrealizowanych mieszkań w sytuacji, gdy program został zadeklarowany już ponad trzy lata temu, ma się nijak do tego, co się dzieję na rynku. Przypomnę, że monitoringu rynku, który prowadzi Związek Banków Polskich, wynika, że w 2018 r. udzielono ponad 213 tys. kredytów na zakup lub budowę własnych mieszkań. A mieszkań oddanych do użytkowania było w sumie ponad 184 tys.
Myślę więc, że odpowiedź na pani pytanie jest prosta. Z drugiej strony może budzić zaskoczenie entuzjazm przedstawicieli instytucji państwowych. Wypowiedzi przedstawicieli strony rządowej podczas Budmy świadczyły o zupełnie innej sytuacji niż ta, o której rozmawiamy. Ten entuzjazm nie znajduje w moich oczach uzasadnienia.
Jeszcze w 2016 roku, kiedy tworzono program Mieszkanie+, mówiono, że będzie się on też opierać na systemie indywidualnych kont mieszkaniowych. Z tego pomysłu jednak się wycofano.
I to było niekorzystne rozwiązanie. Od lat mówi się o potrzebie długoterminowego oszczędzania, o budowaniu skłonności Polaków do oszczędzania. A produktów na to ukierunkowanych wciąż nie ma. Szkoda, że nie skorzystano z okazji, tym bardziej że była szansa uczynić użytek z propozycji Związku Banków Polskich. Od 2010 roku rekomendujemy każdemu nowemu ministrowi finansów czy ministrowi budownictwa powrót do idei kas oszczędnościowo-budowlanych. A więc do rozwiązań, które funkcjonują praktycznie w całej Europie, a na pewno w Europie Środkowo-Wschodniej – z wyjątkiem naszego kraju.