- Zaledwie półtora miesiąca w nowej rzeczywistości pozwala zauważyć punkt zwrotny na polskim rynku mieszkaniowym - podkreśla Barbara Bugaj, główny analityk ds. rynku nieruchomości w SonarHome. Kupujący na zmiany zareagowali niemal od razu. Sprzedający byli nieco mniej sparaliżowani.
Są transakcje
- Przyglądając się cenom ofertowym, z dokładnością niemal co do dnia można sprawdzić, kiedy koronawirus zainfekował rynek i jak zadziałał na podaż - mówi Barbara Bugaj. - Sprawa popytu wymaga dłuższej obserwacji. Choć trudno oszacować skalę zmian dotyczącą przełożenia części decyzji zakupowych na lepsze czasy, to można już ocenić, że okres totalnego zamrożenia minął. Do tej pory ocena sytuacji rynkowej odbywała się w formie obserwacji kupujących i sprzedających. Lockdown spowodował przede wszystkim zatrzymanie strony popytowej. Zamrożenie rynku po stronie kupujących było spowodowane szybkimi zmianami na rynku pracy, a w związku z tym rosnącym niepokojem. Jednak jak się okazało, niemały wpływ miała również troska o własne bezpieczeństwo, zdrowie i zastosowanie się do zaleceń dotyczących ograniczenia kontaktów - podkreśla ekspertka.
Dodaje, że koronawirus wpływa na wszystkie obszary gospodarki, dlatego oczywistym jest, że i rynek nieruchomości po jego „ingerencji" nie będzie już taki sam. - Oceny, że nic się nie stało są delikatnie mówiąc bardzo ryzykowne, jednak z drugiej strony mówienie o tym, że rynek nieruchomości się już skończył, jest również mocno przesadzone. Rynek nieruchomości jest rynkiem cyklicznym, dlatego to nie pierwsze i nie ostatnie perturbacje na tym rynku - podkreśla Barbara Bugaj. - Rynek w kryzysie funkcjonuje, choć w inny sposób. Mamy zwykle do czynienia ze zmniejszoną liczbą transakcji (w pierwszej fazie załamania), dopiero po pewnym czasie widzimy zmiany przeciętnych cenach mieszkań. Kryzys jednak nie wygasza transakcji do zera i to również jest widoczne w obecnym czasie na rynku mieszkaniowym.
- Bardzo duży wpływ na zachowania kupujących miał kompletny lockdown. Rynek nieruchomości się zmienił. Jeżeli chodzi o postawy kupujących na razie nie ma powrotu do czasów sprzed koronawirusa, jednak obecnie jest znacznie lepiej niż przez ostatnich parę tygodni. W ostatnich dwóch tygodniach kwietnia obserwuje się dużo większy ruch, kupujący przede wszystkim chcą się spotykać i oglądać mieszkania - mówi Anton Bubiel, dyrektor operacyjny w SonarHome.pl. - Ta zmiana jest widoczna mniej więcej od momentu złagodzenia restrykcji dotyczących przemieszczania się.
Eksperci SonarHome.pl podkreślają, że zmiana cen na rynku mieszkaniowym nie następuje nagle i dynamicznie. - Oczekujący na szybkie spadki mogą być nieco zawiedzeni. Jednak rynek nieruchomości to rynek, na którym procesy decyzyjne i działanie są często rozłożone w czasie, dlatego gwałtownych ruchów w całej masie transakcji praktycznie nie widać - tłumaczy Barbara Bugaj. - Obserwując mieszkania znajdujące się w ofercie, z dokładnością niemal co do dnia można było zauważyć zmianę postawy sprzedających. Liczba aktywnych ofert na portalach ogłoszeniowych wskazywała na lekki spadek, a trend wzrostu cen się zatrzymał. Do zmiany doszło po 9 marca, czyli w tym samym tygodniu, w którym wielu z nas przeszło na pracę zdalną a w kraju wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego.