Koronawirus, który zbiera śmiertelne żniwo na całym świecie, zaczyna też odciskać negatywne piętno na gospodarce. Narodowa kwarantanna bardzo szybko przełożyła się na sytuację finansową tysięcy Polaków. Obniżane pensje, zmniejszane etaty i wreszcie utrata pracy powodują, że coraz więcej osób, które w czasach koniunktury zaczęły realizować swoje marzenia o własnych czterech kątach dziś rezygnują z tych planów.
Dla tych, którzy zainwestowali z tzw. dziurę w ziemi i nie sfinalizowali umowy z deweloperem sposobem na odzyskanie zainwestowanych pieniędzy i uwolnienie się od dalszych wydatków są cesje. Taka umowa może mieć jednak różne skutki podatkowe.
Jak przypomina dr Aleksander Słysz doradca podatkowy, adiunkt Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie, umowy przeniesienia praw i obowiązków wynikających z umowy deweloperskiej, zwane na ogół cesjami, funkcjonują w obrocie gospodarczym od 2012 r.
W ustawie z 16 września 2011 r. o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego nie przewidziano szczególnych wymogów dla zawierania tego typu umów, zastosowanie znajdują więc przepisy kodeksu cywilnego. Przy czym nie wynika z nich wprost, by przeniesienie praw i obowiązków wymagało zgody dewelopera.
– Niemniej większość umów deweloperskich zawiera regulacje uzależniające skuteczność cesji od zgody dewelopera, niektóre zaś wymuszają na nabywcach zawieranie umów trójstronnych tj. cedent, cesjonariusz, deweloper – tłumaczy ekspert.