- Sprzedający nie odczuwają jeszcze spadku popytu na tyle, żeby redukować ofertowe ceny mieszkań. Sytuacja na tym rynku jest na pewno lepsza od przewidywań sprzed sześciu miesięcy – oceniają eksperci SonarHome. – Popyt na mieszkania kupowane na kredyt hipoteczny jest niewiele mniejszy niż przed rokiem. Banki skutecznie jednak hamują kupujących. Akcja kredytowa wyraźnie się więc zmniejszyła.
Pandemia szybciej uderzyła w rynek najmu. III kwartał nie przyniósł pozytywnych informacji.
Lekkie wzrosty na rynku wtórnym
- Oczekiwania sprzedających mieszkania w III kwartale były nieco większe niż kwartał wcześniej. Tempo wzrostu przeciętnych cen ofertowych na największych rynkach wynosiło od 1 do 2,3 proc. Największą zmianę odnotowaliśmy w Krakowie, gdzie cena średnia metra mieszkania osiągnęła poziom 9 313 zł, czyli o 212 zł więcej niż w II kw. – podaje SonarHome. - Podobny wzrost, o niespełna 2 proc., odnotowano jedynie w Gdyni. W Warszawie ceny ofertowe zmierzały do średniego poziomu 11 tys. zł za mkw., by go przekroczyć we wrześniu. W samym wrześniu większe zmiany cen odnotowaliśmy jeszcze w Gdańsku, Gdyni i Krakowie. Wzrosty wynosiły tam od 1 do 1,2 proc. w porównaniu z sierpniem. W Poznaniu i Wrocławiu ostatni miesiąc kwartału nie przyniósł żadnych zmian.
Pozytywny wpływ na sytuację na rynku mieszkań mają rekordowo niskie stopy procentowe i duża wartość gotówki w obiegu, przez co ci, którzy źle się czują na rynkach kapitałowych, wciąż myślą o przechowaniu wartości pieniądza w nieruchomościach.
- Banki wciąż efektywnie blokują popyt na kupno mieszkania z pomocą kredytu hipotecznego. Dane na 8 października dają nam informację o akcji kredytowej do sierpnia. Zgodnie z danymi BIK liczba udzielonych kredytów w sierpniu wciąż była o 21,5 proc. mniejsza od tej z ubiegłego roku - mówi Anton Bubiel, dyrektor operacyjny w SonarHome.pl, firmie zajmującej się automatyzacją procesu kupna i sprzedaży mieszkań. - Warto jednak zwrócić uwagę, że spadek liczby wniosków (świadczący o wielkości popytu) nie jest aż tak duży. Przykładowo w sierpniu wynosił jedynie 7 proc. Oznacza to, że wiele wniosków zostaje rozpatrzonych negatywnie przez banki, a sprzedający dłużej muszą czekać na zawarcie transakcji – tłumaczy.