Wśród pożyczających na mieszkanie rośnie zainteresowanie frankami

Korzystne tendencje kursowe, a także relatywnie niskie oprocentowanie – średnio o 3 punkty procentowe niższe niż w przypadku kredytów złotowych – powodują, że rośnie zainteresowanie kredytami we frankach szwajcarskich. Wzrasta liczba nowych kredytów udzielanych w tej walucie. Coraz więcej osób zamienia też kredyt w PLN na w CHF

Aktualizacja: 05.05.2008 13:10 Publikacja: 05.05.2008 02:43

Ile zyskamy na oprocentowaniu

Ile zyskamy na oprocentowaniu

Foto: Rzeczpospolita

Lepszy kredyt w PLN czy CHF? To coraz częściej pojawiające się pytanie. Odpowiedzi powinien udzielić sobie każdy potencjalny kredytobiorca, biorąc pod uwagę swoją skłonność do ponoszenia ryzyka oraz wysokość osiąganych dochodów. Kredytobiorca powinien też odpowiedzieć na pytanie, czy chce ponosić wyłącznie ryzyko zmiany stopy procentowej czy dodatkowo również ryzyko kursowe. W pierwszym przypadku powinien zaciągnąć obciążony mniejszym ryzykiem kredyt złotowy, zaś w przypadku wyższej skłonności do ryzyka może rozważyć zaciągnięcie kredytu walutowego – twierdzi Maciej Kazimierski z PKO Bank Polski.

Podstawowym argumentem, który przemawia za zadłużeniem się w frankach szwajcarskich, jest oprocentowanie kredytów. Średnie oprocentowanie dla CHF to 3 – 3,5 proc., podczas gdy dla PLN jest to 6 – 6,5 proc. Jeśli założymy, że zaciągamy kredyt w wysokości 300 tysięcy złotych na 30 lat (raty równe), to miesięczna różnica między ratami spłacanym w PLN a w CHF wynosi prawie 550 zł. W złotówkach będziemy co miesiąc oddawać do banku 1896,2 zł, a we frankach (nie uwzględniając ryzyka walutowego) – 1347,14 zł. Po 30 latach spłacania kredytu do banku oddamy ponad 382,6 tys. zł odsetek przy kredycie w złotówkach i 185 tys. zł odsetek przy kredycie we frankach. Niestety, to wyliczenie jest zbyt proste, gdyż przy kredytach walutowych trzeba koniecznie zdać sobie sprawę z kilku innych czynników ryzyka.

Głównym ryzykiem związanym z kredytem w CHF jest ryzyko zmian kursu walutowego. Jeśli mamy do czynienia z osłabieniem się złotówki, czyli kurs CHF w stosunku do PLN wzrośnie – rata kredytu oraz zadłużenia zwiększy się. Z drugiej strony, przy umocnieniu złotówki rata i zadłużenie spadną. Musimy pamiętać, że kredyt walutowy spłacamy w złotówkach, po pomnożeniu kursu sprzedaży CHF przez ratę kredytu. Np. gdy rata wynosi 500 CHF, to przy kursie obowiązującym teraz (ok. 2,15 zł) – rata w PLN wyniesie 1075 zł, jeśli kurs będzie wynosił 2 zł, to do banku oddamy 1000 zł, a jeśli 3 zł, to zapłacimy 1500 zł. Niestety, przewidzenie przyszłych kursów walut, zwłaszcza w długim okresie czasu, jest niemożliwe.

Należy też zwrócić uwagę na dodatkowy koszt kredytu w CHF związany z tzw. spreadem. Jest to różnica między kursem kupna waluty a kursem sprzedaży waluty w banku udzielającym kredytu. Kwota kredytu jest przeliczana ze złotówek na franki po kursie kupna, a kredyt spłacany jest po kursie sprzedaży. Oznacza to, że kwota zadłużenia już na samym początku jest wyższa o kilka tysięcy złotych. Na przykład – przy kredycie w wysokości 300 000 zł denominowanym we frankach szwajcarskich, kursy CHF w banku wynoszą: kurs kupna 2,10, kurs sprzedaży 2,15, to przy uruchomieniu kredytu jego kwota zostanie przeliczona na CHF po kursie kupna (2,10), a będziemy go spłacą po kursie sprzedaży 2,15. Suma kredytu w CHF wyniesie więc 142 857,14 CHF. Ponieważ kredyt spłacany jest po kursie sprzedaży, zadłużenie w momencie uruchomienia kredytu wyniesie 307 142,85 zł – czyli o ponad 7 tys. więcej. Więc im większy spread w danym banku, tym większy dodatkowy koszt dla kredytobiorcy.

Kolejnym ryzykiem jest ryzyko stóp procentowych. Dotyczy to zarówno kredytów w PLN, jak i w CHF. Obecnie oprocentowanie w CHF jest niższe niż w PLN. Nie jest wykluczone, że na przełomie lat ta sytuacja się zmieni, a wtedy okaże się, że raty w PLN staną się mniejsze. Oprocentowanie kredytów mieszkaniowych składa się z dwóch elementów: marży banku, która jest przeważnie stała, oraz z tak zwanej stopy referencyjnej, która jest zmienna w czasie. Stopa ta określa „cenę pieniądza” w danej walucie, po jakiej banki udzielają sobie nawzajem pożyczek. Dla złotówki jest to WIBOR, natomiast dla franka szwajcarskiego LIBOR. Od wysokości tych stóp rynkowych zależy ostatecznie oprocentowanie kredytu. Do ustalenia oprocentowania banki przyjmują przeważnie 1-,3- lub 6-miesięczne stawki depozytów międzybankowych.

Poza LIBOR lub WIBOR składnikiem ceny kredytu jest też tzw. marża banku, która ostatnio wynosi ok. 1 – 2 pkt proc. W efekcie oprocentowanie przeciętnego kredytu mieszkaniowego w szwajcarskiej walucie wynosi ok. 3,5 proc., a w polskich złotówkach ok. 7 proc.

Zdania analityków są podzielone. Jedni uważają, że powinno się brać kredyty w walucie, w jakiej się zarabia, inni bronią kredytów we frankach szwajcarskich. Jak twierdzi Wojciech Widenka, zastępca dyrektora Departamentu Kredytów Hipotecznych w ING Banku Śląskim, decyzja w kwestii waluty kredytu zawsze zależy od klienta. To on decyduje, czy ważniejsze jest dla niego bezpieczeństwo spłaty czy też niższy obecnie koszt miesięcznej spłaty. Najlepiej zawsze jest brać kredyt w walucie, w jakiej się zarabia – ogranicza to ryzyko wzrostu kosztu kredytu, gdyż do normalnego ryzyka zmiany stopy procentowej dochodzi ryzyko wzrostu kursu waluty. Składa się na nie ryzyko spadku kursu w trakcie okresu uruchamiania kredytu (mniej środków uruchomionych), ryzyko wzrostu kursu w okresie spłaty, które powoduje wzrost raty oraz (co jest często niedostrzegane przez klientów) wzrost salda – szczególnie dotkliwie odczuwalny w momencie osłabienia waluty rodzimej – przewalutowanie w takim momencie na złote powoduje, że nagle klient ma do spłaty więcej kredytu, niż zaciągnął, choć spłaca go już kilka lat.

Zanim więc podejmie się ostateczne decyzje, dobrze jest dokładnie przeanalizować wszystkie za i przeciw. W każdej chwil możemy przewalutować kredyt. Trzeba więc od razu sprawdzić, czy dany bank pobiera za tę czynność opłatę i ile ona wynosi. Musimy wziąć także pod uwagę, że przewalutowanie kredytu wiąże się ze zmianami jego parametrów w księdze wieczystej, a to kosztuje. Pojedynczy wpis od każdej hipoteki to koszt 200 zł. Dodatkowo trzeba opłacić podatek – od wpisania hipoteki kaucyjnej wynosi on 19 zł, a od wpisania hipoteki zwykłej – 0,1 proc. jej wartości.

Lepszy kredyt w PLN czy CHF? To coraz częściej pojawiające się pytanie. Odpowiedzi powinien udzielić sobie każdy potencjalny kredytobiorca, biorąc pod uwagę swoją skłonność do ponoszenia ryzyka oraz wysokość osiąganych dochodów. Kredytobiorca powinien też odpowiedzieć na pytanie, czy chce ponosić wyłącznie ryzyko zmiany stopy procentowej czy dodatkowo również ryzyko kursowe. W pierwszym przypadku powinien zaciągnąć obciążony mniejszym ryzykiem kredyt złotowy, zaś w przypadku wyższej skłonności do ryzyka może rozważyć zaciągnięcie kredytu walutowego – twierdzi Maciej Kazimierski z PKO Bank Polski.

Pozostało 90% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej