Prezesi spółdzielni obserwują nowy trend: sporo zatwardziałych dłużników zaczyna ostatnio regulować zaległe opłaty. Powód jest jasny – chcą wykupić na własność mieszkanie lokatorskie. Taka możliwość istnieje prawie od roku, aby jednak z niej skorzystać, nie można mieć zaległości w opłatach za mieszkanie. W efekcie długi w większości spółdzielni zmalały. Problem w tym, że chyba nie na długo.
Spółdzielnia Mieszkaniowa Zacisze w Małkini, tak jak inne spółdzielnie, boryka się z egzekwowaniem zaległości czynszowych. W 2006 r. wyniosły one 320 tys., w 2007 r. – 300 tys., a w tym roku spadły już do 250 tys. zł.– Dług się zmniejszył, bo 60 osób, które ostatnio wykupiło lokale na własność, spłaciło swoje zaległości – tłumaczy Ewa Janik, prezes Zacisza.
740 tys. posiadaczy mieszkań lokatorskich złożyło dotychczas wniosek o wykup lokalu
Podobnie jest w SM Agat ze Złotoryi. Wcześniej zadłużenie roczne spółdzielców oscylowało między 7 a 6 proc., teraz spadło do 5 proc. – Prawie połowa osób, która przekształciła swoje lokatorskie prawo we własność, miała wcześniej długi – mówi Marian Kret, prezes tej spółdzielni. Podkreśla, że 15 lokatorów takie zaległości miało przez wiele miesięcy.
W Legionowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej mieszkania wykupiło 1400 osób, z tego 10 proc. musiało przedtem spłacić zaległości mieszkaniowe. Spada też zadłużenie spółdzielni w dużych aglomeracjach. Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej (26 tys. lokali) spółdzielcy był winni na koniec 2007 r. 11 mln 400 tys. zł, w tej chwili zaległości wynoszą 9 mln 600 tys. zł.