Jak można korzystnie zamienić kawalerkę na trzy pokoje

Mieszkanie kupione przed boomem ciągle opłaca się zamienić na większe. Nawet jeśli każdą inwestycję finansujemy z pomocą banku, uzyskana gotówka ze sprzedaży wystarczy na wkład własny

Publikacja: 23.02.2009 02:30

Sprzedając dziś w Warszawie lokal kupiony np. w 2004 r., nie tylko spłacimy cały zaciągnięty na tę inwestycję kredyt, ale także uzyskamy sporą nadwyżkę, którą możemy przeznaczyć jako wkład własny na zaciągnięcie nowego kredytu, kupując o wiele większe mieszkanie.

Na przykład pięć lat temu za 200 tys. zł (czyli ok. 5,6 tys. zł za mkw.) kupiliśmy kawalerkę z 1999 r. o pow. 36 mkw. na Ursynowie. Zaciągnęliśmy kredyt w złotych, na 100 proc. wartości nieruchomości, w równych ratach kapitałowych.

Dziś chcemy kupić w tej samej okolicy mieszkanie o podobnym standardzie, w budynku wybudowanym w tej samej technologii, ale trzypokojowe, o pow. 75 mkw. Za kawalerkę, jak szacują analitycy z agencji nieruchomości Metrohouse, uzyskamy dziś ok. 324 tys. zł, co daje nam 9 tys. zł za mkw.

Natomiast nowe lokum kosztuje 675 tys. zł. Po spłaceniu kredytu zaciągniętego na kawalerkę zostaje nam 154 tys. zł, co stanowi 31 proc. wkładu własnego do zaciągnięcia kolejnego kredytu.

Możemy też poszukać tańszej oferty lokum w niższym standardzie, np. – jak podaje Gratka.pl – dwa pokoje o pow. 47 mkw. są do wzięcia przy ul. Dybowskiego – mieszkanie kosztuje 320 tys. zł, czyli 6,8 tys. zł, za mkw., ma gorszy standard, bo jest w bloku z wielkiej płyty z lat 80. – jeśli więc kawalerkę kupowaliśmy za gotówkę, dziś bez dopłaty zamieniamy ją na większe dwupokojowe lokum, a jeśli wspomagaliśmy się kredytem 100 proc., na nowy zakup mamy 48 proc. wkładu własnego.

Reklama
Reklama

Przy ul. Stokłosy, trzypokojowe mieszkanie o pow. 53 mkw., kosztuje 336 tys. zł, czyli 6,3 tys. zł za 1 mkw. Jeśli w 2004 r. kupiliśmy kawalerkę na Śródmieściu pochodzącą z lat 30. za 187,2 tys. zł (5,2 tys. zł za mkw.), możemy ją teraz sprzedać za 342 tys. zł (9,5 tys. zł za mkw.). Zatem po spłacie kredytu zaciągniętego również na 100 proc. wartości nieruchomości zostaje nam 183,4 tys. zł.

Analitycy z Metrohouse wyliczają, że dziś trzypokojowe lokum w podobnym standardzie w tej dzielnicy można kupić za 500 tys. zł, zatem po sprzedaży kawalerki i spłacie kredytu mamy ok. 30 proc. wkładu własnego na kolejne mieszkanie. Tymczasem na Targówku kupioną w 2004 r. kawalerkę za 115,2 tys. zł (3,2 tys. zł za mkw.) sprzedajemy za 223,2 tys. zł (6,2 tys. zł za mkw.), a po spłacie kredytu zostaje nam 125,6 tys. zł wolnej gotówki, co daje nam niemal 40-proc. wkład własny na kupno trzech pokoi za 324,4 tys. zł (6 tys. zł za mkw.)

– Przy założeniu, że zamieniamy kawalerkę na mieszkanie trzypokojowe, wkład własny do nowego kredytu wyniesie sporo, bo od 31 do 39 proc. Przy odpowiedniej zdolności kredytowej nie powinno być więc problemu ze znalezieniem banku, który sfinansuje nowy zakup – tłumaczy Marcin Jańczuk z agencji nieruchomości Metrohouse.

Sprzedając dziś w Warszawie lokal kupiony np. w 2004 r., nie tylko spłacimy cały zaciągnięty na tę inwestycję kredyt, ale także uzyskamy sporą nadwyżkę, którą możemy przeznaczyć jako wkład własny na zaciągnięcie nowego kredytu, kupując o wiele większe mieszkanie.

Na przykład pięć lat temu za 200 tys. zł (czyli ok. 5,6 tys. zł za mkw.) kupiliśmy kawalerkę z 1999 r. o pow. 36 mkw. na Ursynowie. Zaciągnęliśmy kredyt w złotych, na 100 proc. wartości nieruchomości, w równych ratach kapitałowych.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Sądy i trybunały
Coraz więcej wakatów w Trybunale Konstytucyjnym. Prawnicy mówią, co trzeba zrobić
Prawnicy
Prof. Marcin Matczak: Dla mnie to podważalny prezydent
Zawody prawnicze
Rząd zmieni przepisy o zawodach adwokata i radcy. Projekt po wakacjach
Matura i egzamin ósmoklasisty
Uwaga na świadectwa. MEN przypomina szkołom zasady: nieaktualne druki do wymiany
Podatki
Rodzic może stracić ulgi w PIT, jeśli dziecko za dużo zarobi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama