Reklama

Mieszkaniowych bubli nie da się sprzedać

Gdy na rynku jest zdecydowanie mniejsza ilość pieniądza, klienci selekcjonują inwestycje. Wielu mieszkań nie kupią nigdy, bo przy ich projektowaniu myślano wyłącznie o zysku - mówi Andrzej Jaczewski, prezes zarządu PIB Ebejot.

Publikacja: 02.03.2009 02:50

Andrzej Jaczewski, prezes zarządu PIB Ebejot

Andrzej Jaczewski, prezes zarządu PIB Ebejot

Foto: Archiwum

[b]Rz: Na rynku nie brakuje nowych mieszkań, których klienci nie chcą nawet oglądać. Czy tylko z powodu kryzysu?[/b]

[b]Andrzej Jaczewski:[/b] Grzechy deweloperów, które doprowadziły do powstania wielu mało atrakcyjnych mieszkań, można wymieniać w nieskończoność. Najważniejsze z nich to: zwiększanie skali inwestycji, nadmierne wspieranie się kredytem, tworzenie ogromnych i bardzo drogich banków ziemi, projektowanie złych rozkładowo mieszkań czy naciąganie klientów na tzw. apartamentowce. Do katalogu błędów należy dodać podejmowanie działalności deweloperskiej przez setki mniejszych lub większych firm, które bez odpowiedniej wiedzy, zaplecza finansowego i doświadczenia liczyły na szybki i ponadprzeciętny zysk.

[b]Jakie są skutki deweloperskich grzechów?[/b]

Po pierwsze – dostarczenie wielu mieszkań, których rynek nie potrzebował, czyli tzw. apartamentów. Po drugie – budowanie mieszkań z myślą o minimalizacji nakładów i maksymalizacji zysków. To sprawiło, że liczył się tylko tzw. pum, czyli uzyskanie na danej działce maksymalnej ilości powierzchni użytkowej mieszkań. Osiągana w ten sposób gęstość zabudowy była niebotyczna. Dodatkowo przy stawianiu na ilość często gubiona jest jakość towaru.

[b]Ale czy tylko deweloperzy są winni? A co z bankami, które ochoczo finansowały zakup nieruchomości, obniżając poprzeczkę przy przyznawaniu kredytów?[/b]

Reklama
Reklama

Wina banków jest oczywista. Zwiększając w nagły sposób ilość dostępnego na rynku pieniądza, doprowadziły do zachwiania równowagi pomiędzy popytem i podażą. Efekt? Sprzedawały się absolutnie wszystkie mieszkania bez względu na rozkład, jakość, lokalizację.

Deweloperzy podnosili ceny, żeby ograniczyć działalność spekulantów, którzy stają się aktywni, gdy rynek traci równowagę. I tak powstał rynek deweloperów, którzy przestali myśleć o kliencie, dostarczając towar, który przy braku podaży siłą rzeczy znajdował nabywcę.

[b]Dziś sytuacja jest diametralnie inna.[/b]

Gdy na rynku jest zdecydowanie mniejsza ilość pieniądza, klienci selekcjonują inwestycje. Wielu mieszkań nie kupią nigdy, bo przy ich projektowaniu myślano wyłącznie o zysku.

[b]Jak odróżnić dobry produkt od złego?[/b]

Wystarczy porównać ofertę firm, które znajdują dziś klientów, z tymi, które sprzedają miesięcznie jedno lub dwa mieszkania. Obecność na rynku dużej liczby mało atrakcyjnych lokali może też doprowadzić do zjawiska tzw. sztucznej podaży. Teoretycznie klient będzie miał do wyboru wiele propozycji, na które się jednak nie zdecyduje. A trzeba pamiętać, że deweloperzy drastycznie obniżyli liczbę rozpoczynanych inwestycji.

[b]Rz: Na rynku nie brakuje nowych mieszkań, których klienci nie chcą nawet oglądać. Czy tylko z powodu kryzysu?[/b]

[b]Andrzej Jaczewski:[/b] Grzechy deweloperów, które doprowadziły do powstania wielu mało atrakcyjnych mieszkań, można wymieniać w nieskończoność. Najważniejsze z nich to: zwiększanie skali inwestycji, nadmierne wspieranie się kredytem, tworzenie ogromnych i bardzo drogich banków ziemi, projektowanie złych rozkładowo mieszkań czy naciąganie klientów na tzw. apartamentowce. Do katalogu błędów należy dodać podejmowanie działalności deweloperskiej przez setki mniejszych lub większych firm, które bez odpowiedniej wiedzy, zaplecza finansowego i doświadczenia liczyły na szybki i ponadprzeciętny zysk.

Reklama
Nieruchomości
Skycity Gdynia z widokiem na morze, las i miasto
Nieruchomości
Czy mieszkanie na wynajem da jeszcze zarobić
Nieruchomości
Fabryka Park Katowice z nowym właścicielem. Czy obiekt jeszcze urośnie?
Nieruchomości
Nowe szaty biurowca Warsaw Corporate Center
Nieruchomości
Condohotel czy apartament na doby
Reklama
Reklama