Warszawskie transakcje z pośrednikiem z Częstochowy

Firma E.J. Nieruchomości, która niedawno podpisywała umowy pośrednictwa bez wymaganej przepisami licencji, powołując się na niepracującego w niej agenta, twierdzi, że naprawiła błędy. Stołeczne biuro zatrudniło... pośredniczkę z Częstochowy, która ma nadzorować transakcje

Publikacja: 09.03.2009 00:34

Jednak umowę o pośrednictwo z naszym reporterem, który podając się za klienta chciał kupić dom, podpisała pracownica biura, a nie pośredniczka.

– Umowę pośrednictwa moim zdaniem bezapelacyjnie powinien podpisać pośrednik – twierdzi tymczasem część agentów. Inni dopuszczają możliwość podpisania umowy przez osobę niebędącą pośrednikiem, ale powinna ona pokazać klientowi notarialne upoważnienie od nadzorującego jej pracę agenta.

[srodtytul]Umów było wiele...[/srodtytul]

O działalności tej stołecznej agencji pisaliśmy w lutowych „Nieruchomościach” w artykule [link=http://www.rp.pl/artykul/263910.html]„E.J. Nieruchomości, czyli stołeczna agencja pomyłek”[/link]. Pokazaliśmy wówczas liczne nieprawidłowości w działalności tej firmy.

W umowach z klientami dotyczącymi pośrednictwa biuro nie podawało numeru licencji pośrednika, który nadzorowałby transakcje. Zabrakło też informacji o obowiązkowym ubezpieczeniu. Takich danych nie było – i nie ma do dziś – także na stronie internetowej firmy. O informacje zapytaliśmy wówczas Edytę Zamorską, która na stronie agencji figurowała jako dyrektor biura. Zamorska stwierdziła, że brak numerów licencji i polisy ubezpieczeniowej w umowie pośrednictwa to wina... Macieja M., pracownika biura, który miał posłużyć się starym wzorem umowy. Sama nie była jednak w stanie podać wymaganych przepisami danych. Ostatecznie dyrektor biura powołała się na pośrednika Henryka J. Jak się okazało, ten nie pracował dla tej agencji.

Reklama
Reklama

Po naszej publikacji Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapowiedział kontrolę w firmie. Również my postanowiliśmy sprawdzić, czy coś się zmieniło w jej działalności.

[srodtytul]Nieaktualna, choć aktualna[/srodtytul]

Nasza reporterka pojechała do biura z ogłoszeniem o sprzedaży domu w Wilanowie. – To ogłoszenie jest już nieaktualne – usłyszała od pracownicy agencji, która nie była w stanie podać innych ofert, bo – jak stwierdziła – ma... zepsuty komputer. Na stronie agencji próżno jednak szukać ogłoszeń – pod hasłem „oferty” znajduje się komunikat, że strona jest w budowie. Porozrzucane po różnych portalach nieruchomościowych oferty tego biura w większości są już nieaktualne.

Pracownica E.J. Nieruchomości zapewniła jednak naszą reporterkę, że oferty prześle jej e-mailem. Po kilku dniach dostaliśmy wiadomość, że dom, którego miało już nie być w sprzedaży, jest wciąż do kupienia.

Mimo naszej prośby, pracownica biura nie przesłała nam jednak wzoru umowy – chcieliśmy zapoznać się z jej warunkami.

Mimo to skorzystaliśmy z zaproszenia agencji. Umówiliśmy się na oglądanie domu. Wcześniej jednak w siedzibie agencji musieliśmy podpisać umowę.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Bo mieszka w stolicy[/srodtytul]

Ta umowa różniła się od poprzednich. Było w niej już nazwisko pośrednika – Małgorzaty H., numer jej licencji oraz numer polisy. Odszukaliśmy pośredniczkę. Okazało się, że jest z Częstochowy. Jak zatem ma zamiar nadzorować transakcje w stolicy?

– Mieszkam w Warszawie. Z agencją współpracuję od połowy lutego. W jej biurze bywam niemal codziennie – zapewniła pośredniczka.

Czy nie przeszkadza jej fakt, że E.J. Nieruchomości próbowało w swoje interesy wmanewrować pośrednika, który dla tej agencji nie pracował? Że bez jego zgody agencja powoływała się na jego licencję?

– Nie interesuje mnie, co było wcześniej – ucięła częstochowska agentka.

Skontaktowaliśmy się też z Karoliną Pęczek, menedżerem biura, która podpisywała umowę z naszym reporterem. – Wszystkie czynności nadzoruje nasza pośredniczka – zapewniła nas. Dodała, że z poprzednim pośrednikiem Henrykiem J. agencja nie podpisała umowy, gdyż – jak tłumaczyła – jego warunki były dla agencji niekorzystne.

Reklama
Reklama

Dlaczego na stronach firmy nie ma numeru licencji? – Sama nad tym boleję. Strona jest w przebudowie. Pracuje nad tym specjalnie wynajęty informatyk. W przyszłym tygodniu powinna już dobrze działać – zapewniała.

Dlaczego przy podpisywaniu umowy z naszym reporterem był obecny pracownik, który sporządzał umowy na starych drukach? Czy poniósł on konsekwencje?

– Oczywiście, że tak. W tym biurze wiele rzeczy było zagmatwanych. W tej firmie jestem od niedawna i zostałam zatrudniona po to, by pewne rzeczy wyprostować – tłumaczyła Karolina Pęczek.

[i]—współpr. aig[/i]

Sądy i trybunały
Coraz więcej wakatów w Trybunale Konstytucyjnym. Prawnicy mówią, co trzeba zrobić
Prawnicy
Prof. Marcin Matczak: Dla mnie to podważalny prezydent
Zawody prawnicze
Rząd zmieni przepisy o zawodach adwokata i radcy. Projekt po wakacjach
Matura i egzamin ósmoklasisty
Uwaga na świadectwa. MEN przypomina szkołom zasady: nieaktualne druki do wymiany
Podatki
Rodzic może stracić ulgi w PIT, jeśli dziecko za dużo zarobi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama