To jeden z najbardziej wpływowych ludzi w branży deweloperskiej, związany z nią od prawie dziesięciu lat. Współtwórca m.in. takich inwestycji jak warszawska Marina Mokotów.
Za jej budowę odpowiadał jako wiceprezes PKO Inwestycje. W połowie 2007 r. stanął na czele zależnego od Prokomu Investment Polnordu. Zamienił na stanowisku byłego ministra obrony narodowej Zbigniewa Okońskiego, który spółką kierował od 1995 r. Ciurzyński szybko skupił się na flagowej inwestycji Polnordu, czyli Miasteczku Wilanów. Śmiało wszedł też na rynek rosyjski, budując tam biurowce i mieszkania.
Główni konkurenci przyznają, że prezes Ciurzyński ma jedną niezwykle ważną w tym biznesie cechę – potrafi wyczuć najlepszy moment na sprzedanie inwestycji. Czasami już gotowej, czasem w trakcie budowy, ale bywa też, że już na etapie projektowania. Efekty? W 2007 r. spółka miała 131,5 mln zł przychodów i 28 mln zł zysku netto. Rok później: 391 mln i prawie 92 mln zł.
Analitycy zajmujący się Polnordem wierzą w potencjał spółki – tylko w ostatnich dniach IDM oraz DI BRE Bank rekomendowały kupno jej akcji, cenę docelową wyznaczając znacznie powyżej obecnych poziomów. Tyle że wcześniej na fali przeceny deweloperów także Polnord mocno ucierpiał. W ciągu roku akcje straciły na wartości 73 proc., przez co spółka wypadła nawet z elitarnego WIG20. – Gdy zmieni się koniunktura na rynku deweloperskim, wrócimy do WIG20 – zapewnia Ciurzyński.
59-letni szef Polnordu jest absolwentem Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej. Od 1973 r. związany z branżą budowlaną. Zaczynał od pracy w dziale realizacji obiektów i instalacji inżynieryjnych, później pracował w dziale realizacji kontraktów eksportowych w spółkach EnergoExport i PHZ Budimex. Od 2000 r. działał już wyłącznie na branży deweloperskiej.