Transakcje w toku mogą być zamykane nawet zdalnie

Nieruchomości komercyjne w Polsce cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem inwestorów. Z roku na rok wartość zakupów rosła, by w 2019 r. dojść do rekordowego poziomu 7,7 mld euro. Oszacowaliście wstępnie wartość transakcji w I kwartale 2020 r. na 2,4 mld euro. Co cieszyło się największym wzięciem?

I kwartał 2020 r. wypadł bardzo dobrze, znacznie lepiej niż analogiczne okresy lat 2018 i 2019. Zamykanych było wiele transakcji rozpoczętych jeszcze w rekordowym ubiegłym roku. Przeanalizowaliśmy transakcje tydzień po tygodniu i okazuje się, że nawet w marcu, czyli w okresie lockdownu, transakcje były finalizowane – także zdalnie, przez wysyłkę dokumentów.

Chyba pierwszy raz w historii największa, przeważająca, wartość transakcji przypadła na nieruchomości logistyczno-przemysłowe. W I kwartale br. na magazyny przypadło 60 proc. zainwestowanych w Polsce pieniędzy. Nadal chętnie kupowane są biura, przede wszystkim w Warszawie.

Co dalej, biorąc pod uwagę lockdown, paraliż ruchu lotniczego, zamknięcie granic...

Nadal jest dużo transakcji w toku, rozpoczętych przed tymi ograniczeniami, gdzie inwestorzy zdążyli zrobić inspekcję nieruchomości. O ile nie dojdzie do ewentualnej renegocjacji ceny ze względu na to, co się dzieje w gospodarce, to takie transakcje powinny być zamykane. Widać spadek zainteresowania nowymi tematami. I nic dziwnego, skoro ponad 95 proc. inwestycji w nieruchomości komercyjne w Polsce to kapitał zagraniczny. Bez możliwości fizycznego obejrzenia nieruchomości trudno myśleć o zakupie.

Jest pewna grupa potencjalnych inwestorów, którzy wracają do analizowania zakupu nieruchomości widzianych jakiś czas temu. Mamy kilka takich transakcji.

Inwestorzy będą zwracać uwagę na bezpieczne przystanie, dobre nieruchomości w dobrych lokalizacjach, z odpowiednimi, silnymi najemcami, którzy nie stwarzają ryzyka kłopotów z regulowaniem czynszów.

Skąd tak duże zainteresowanie magazynami?

Trend wzrostu inwestycji w magazyny przy spadku inwestycji w obiekty handlowe obserwujemy od kilku lat. Bierze się to ze wzrostu e-commerce, a ostatnio szczególnie większego zainteresowania najemców deglobalizacją. Epidemia w Chinach, zerwanie łańcuchów dostaw spowodowały negatywne reperkusje w gospodarce.

Jakie są perspektywy rynku biurowego w czasie, gdy cała Polska została wysłana do pracy zdalnej?

Nie sądzę, by wymuszona praca z domu przełożyła się na zmianę charakteru pracy. Przyszłość rynku biurowego zależy głównie od tego, jak będą wyglądać gospodarka i rynek pracy. Mogę sobie wyobrazić falę zwolnień, mniejszą chęć zatrudniania i w efekcie spadek zapotrzebowania na powierzchnie biurowe. Mniejsza też może być chęć do relokacji – zamiast przeprowadzać się do nowoczesnych biurowców, najemcy mogą zostać w starych miejscach.