– W odróżnieniu od czasu hossy, kiedy to nabywców bez problemu znajdowały wszystkie mieszkania, nawet te z poważnymi mankamentami, dziś klienci są bardziej ostrożni – ocenia Magdalena Zając, analityk z firmy doradczej redNet Consulting. – Głównym czynnikiem, jakim się dziś kierują klienci, jest stosunek jakości nieruchomości do jej ceny. Tymczasem wydaje się, że nie wszyscy deweloperzy dostosowali cenniki do obecnej rzeczywistości – dodaje.
W sumie w pięciu największych polskich miastach na kupujących czeka ok. 10 tys. gotowych mieszkań. A łącznie w całej ofercie jest ich ponad 30 tys. Dla porównania, na koniec 2008 roku gotowych mieszkań w Warszawie było 7 proc. z całej dostępnej 17,8-tysięcznej oferty, w Krakowie – 9 proc. (na 6,7 tys. sprzedawanych lokali), a w Trójmieście – 6 proc. (na 4,4 tys. lokali).
Sytuacja dla deweloperów nie jest jednak najgorsza w porównaniu z innymi krajami. Jak szacują analitycy z firmy doradczej Reas, na przykład w Hiszpanii liczba ukończonych lokali zdecydowanie przewyższa tę dotyczącą mieszkań będących w budowie.
Na naszym rynku zdecydowanie gorzej sprzedają się lokale mniej funkcjonalne, niedoświetlone, narażone na hałas. Dlatego deweloperzy już – mimo dużej liczby niesprzedanych gotowych mieszkań – rozpoczynają nowe projekty, lepiej dopracowane. Lokale mają mniejsze powierzchnie, powstają na kameralnych osiedlach. Dodatkową zachętą dla klientów mają być też wyraźnie niższe ceny.
Na przykład w Warszawie średnia cena mkw. mieszkań gotowych to ponad 9,4 tys. zł, podczas gdy lokale będące jeszcze w budowie są tańsze nawet o kilkaset złotych za metr. Podobne różnice są we Wrocławiu, gdzie za mkw. gotowego lokalu deweloperzy żądają prawie 8,8 tys. zł, gdy te na wcześniejszych etapach budowy są do wzięcia za ok. 8,3 tys. zł za mkw.