Czytelnik z Poznania od lat jest klientem PKO BP. Na początku maja w poznańskim oddziale tego banku złożył komplet dokumentów, wnioskując o przyznanie kredytu na budowę domu.
Długie czekanie
– Przyjmująca dokumenty pracownica banku skserowała niemal wszystkie, oprócz projektu budowlanego oraz operatu szacunkowego. Powiedziała, że te muszą u niej zostać – opowiada nasz czytelnik. – To był mój pierwszy wniosek o kredyt, uznałem więc, że oryginały dokumentów muszę w banku rzeczywiście zostawić.
Doradczyni z banku zapewniała, że decyzja kredytowa zostanie wydana w ciągu trzech – czterech tygodni. – Minęło sześć, a decyzji wciąż nie było. Bank cały czas przetrzymywał moje dokumenty. W drugiej połowie czerwca zadzwoniłem na infolinię PKO BP, a także do innych banków. Dowiedziałem się, że żaden z nich nie może zatrzymywać oryginałów dokumentów – podkreśla czytelnik.
Udał się więc do banku, aby je odebrać. – Zostały mi wydane dopiero na kategoryczne żądanie – opowiada. – Wniosek wciąż jednak nie był rozpatrzony. Do banku chodziłem co tydzień. Za każdym razem słyszałem to samo: że muszę jeszcze poczekać.
Czytelnik podkreśla, że dwa miesiące po złożeniu wniosku zapytał pracownicę banku, która przyjmowała jego dokumenty, kiedy wniosek wraz z kompletem załączników został wysłany do centrali w Warszawie. – Nie uzyskałem odpowiedzi. Dlatego po dziewięciu tygodniach poszedłem do dyrektora oddziału banku. Pytałem go, dlaczego placówka ociąga się z rozpatrzeniem wniosku. Usłyszałem, że pracownica, która się nim zajmowała, jest kompetentna – mówi czytelnik. – Niczego nie udało się wyjaśnić. Bank obstawał przy swoim. Na kilka tygodni zablokował mi możliwość złożenia wniosków kredytowych w innych bankach, bo nie miałem oryginałów dokumentów.